W trakcie życia zdobywamy doświadczenie i uczymy się wielu rzeczy. Na naszej drodze rozwoju duchowego i osobistego pojawiają się różne pytania, na które szukamy odpowiedzi. Czasem trudno je znaleźć i wtedy kierujemy się do autorytetów, by wskazały nam drogę, którą mamy podążać.
Co da nam szczęście, a co przyniesie miłość?
Wielu z nas chciałoby znać tajemnicę szczęścia i odkryć to, co przyniesie przyszłość. Chcielibyśmy także mieć podane na tacy gotowe recepty na życie, problemy małżeńskie, sprawy damsko-męskie, wychowanie dzieci, znalezienie dobrej pracy i etyczne postępowanie. Gdy nasza motywacja do poszukiwania wyjaśnień zniknie, pozostaje nam zadawanie pytań i szukanie odpowiedzi na zewnątrz. Nie zawsze jednak poczujemy satysfakcję ze wskazówek, które otrzymamy.
Chciałabym się pogodzić z moją przyjaciółką. Co mam zrobić?
Odrzucić założenie, że jesteś z nią pokłócona i zaprzestać spodziewania się po niej jakichkolwiek zachowań. Dopóki zakładasz potrzebę pogodzenia się z kimś, wierzysz, że jesteś poróżniony; tym sposobem kreujesz konflikt.
Zanim powstał mój problem, nie myślałam negatywnie. Przeciwnie, byłam beztroska, radosna, nie spodziewałam się żadnego zła.
Jeśli spotkało cię coś niemiłego, twój pozytywny nastrój albo był grą mającą na celu zaskoczenie ciebie, albo podjęłaś decyzję zaznania przykrości w tym samym czasie, w którym ową przykrość wykreowałaś. Kreacja może następować w tej samej chwili, co decyzja o jej urzeczywistnieniu. Abyśmy mogli coś stworzyć, nie potrzebujemy długo o tym myśleć, wystarczy jedna decyzja.
Jak mógłbym uczynić siebie i świat szczęśliwszym?
Oto „pytanie–gra”. Nie możesz uczynić nikogo szczęśliwym, ponieważ wszyscy już są szczęśliwi, a raczej tacy, jacy są (bez ról). Tylko takie założenie pozwala swobodnie przejawiać się Szczęśliwości. Dopóki uważasz, że komuś brak szczęścia, kreujesz mu jego brak. Pomagając ludziom będziesz u nich kreował potrzebę pomocy, czyli problemy moralne, choroby itp. Przejawiając w sposób naturalny hojność (tak wobec innych, jak i wobec siebie) z pełną świadomością, że ludzie twej hojności nie potrzebują, a jedynie lubią jej doświadczać, zaprzestaniesz tworzenia bazy do gry w niedostatki, głód i cierpienie. Powodem, dla którego istnieli ludzie potrzebujący pomocy była zarówno ich własna chęć doświadczania trudności, jak i wewnętrzna postawa wszystkich istot (postrzegali oni rolę cierpiących za realną rzeczywistość – chcieli im pomagać, złościć się na nich, śmiać się z nich, zastanawiać nad problemem ludzkiej niedoli, buntować przeciwko złym rozwiązaniom ekonomicznym bądź tzw. ludzkiej obojętności itd.).
Wszyscy jesteśmy świadomi swego szczęścia i nieustannie pozwalamy je sobie doświadczać.
W jaki sposób mógłbym dać sobie bogactwo?
Nie możemy dać sobie tego, co już posiadamy. Możemy jedynie zaprzestać kontynuowania gry w ubóstwo, braki, wyrzeczenia i lęki o stan naszych finansów. Nie dajemy sobie zbyt wiele, kiedy na przykład chcemy grać rolę osób rozwijających się duchowo przy jednoczesnej negacji materializmu, również kiedy bawimy się w sprawdzanie, na ile bliscy nas kochają (wówczas przydzielamy im rolę naszych sponsorów lub skąpców). Zaprzestanie kontynuowania, którejś z gier i nietworzenie nowej, pozwoli nam zauważyć niedostrzegalne dotąd możliwości. Przy okazji chciałabym zaznaczyć, że każdy korzysta z Bogactwa w takim stopniu, w jakim chce. Jeśli ktoś używa go więcej, nie jest gorszy ani lepszy od tego, który decyduje się czerpać mniejsze korzyści.
Czy mamy wpływ na innych ludzi?
W prawdziwej rzeczywistości (pomijając role) nie istnieje coś takiego jak wpływ. Dlaczego? Ponieważ nie istnieją inni ludzie. Wszyscy jesteśmy niczym jeden organizm, który jedynie bawi się w podział na komórki. Każdy człowiek zawsze zachowuje się tak, jak chcesz, aby się zachowywał, ale nie z racji Twojego nań wpływu, lecz z przyczyny zgoła odmiennej – ponieważ jest Tobą, Twoim własnym JA.
Dlaczego moje modlitwy się nie spełniają?
Ponieważ odmawiasz sobie ich spełnienia (w niektórych przypadkach może to być decyzja słuszna). Wszystko zależy od tego, w co chcesz grać, jakich stanów doświadczać. Jeśli według ciebie Bóg dysponuje potężniejszą mocą stwórczą, niż ty sam – a zwykle taką przydajemy Mu rolę – i nie obdarza rzeczą, na której ci zależy, możesz poczuć bezradność, a z czasem nawet popaść we frustrację (zależy, na ile przedmiot twych modlitw uczyniłeś dla siebie ważnym). Jeśli taka sytuacja ciebie dotyczy, najpewniej jest twoją wolą:
- doświadczyć bezradności, pragnienia, poczucia braku tej rzeczy, oczekiwania lub (i) zniechęcenia, braku wsparcia i pomocy;
- manifestować, jak bardzo rzecz ta jest dla ciebie ważna;
- ustrzec się przed błędem (jeśli spełnienie prośby nie jest dla ciebie korzystne)
Często pożądana przez nas rzecz bywa jedynie podkładką do realizacji któregoś z wymienionych celów.
Wiele inspirujących i ułatwiających życie przemyśleń znajdziesz w książce Rozmowy mistrzów o najważniejszych prawach życia.
Chciałbym zrzucić maski i przejawiać siebie prawdziwego
W każdej chwili teraźniejszej bądź świadom siebie. Niektórzy nazywają to uważnością. Obserwuj swoje zachowania, uczucia i reakcje bez oceny, a to, co nie było tobą, oddzieli się i odpadnie. Podobnie można robić wobec innych osób, choć twoja autentyczność wszystkich „czyni” prawdziwymi. Obserwuj każdą istotę bez oceny i emocji, bez stawiania jej warunków, że powinna się zmienić, bez najmniejszego nawet oczekiwania efektów. Innymi słowy: kochaj ją bezwarunkowo.
Dlaczego kiedy nadaję osobom pozytywnego znaczenia, one pokazują siebie ze złej strony?
Ponieważ jakiekolwiek nadawanie znaczeń nie pozwala istocie przejawić siebie prawdziwą. Myślenie o rzeczach, że są dobre, piękne czy doskonałe, jest niczym przyklejanie kartek na kwiatach. Nie ma znaczenia, że na kartkach pisze „to unikalny, piękny okaz” – z ich powodu rośliny nie mogą się rozwijać. Poczułam złość, kiedy pewnego dnia moja znajoma stwierdziła: „W twoim związku jest lepiej, niż w moim”. Jeśli wszystkie rzeczy i osoby mamy za doskonałe, wychodzimy poza iluzję ról, lecz stosując ocenę, zawsze musimy się liczyć z tym, że może się ona komuś nie spodobać i ten ktoś będzie chciał postąpić po swojemu.
Badanie tajemnic świata – odwieczne pytania
Na przestrzeni wieków robiliśmy, co w naszej mocy, żeby odpowiedzieć na tak zwane „odwieczne pytania” naszego istnienia: Kim jesteśmy? Skąd pochodzimy? Jak się tu znaleźliśmy? Dokąd zmierzamy? W każdej epoce wykorzystywano do tego celu najlepsze dostępne narzędzia. W dzisiejszych czasach jest podobnie. Nauka umożliwia badanie tajemnic świata i ludzkiego ciała, pozwalając dostrzec sens w czasem pozornie bezsensownych sprawach w życiu.
Poetyckim językiem błyskotliwego fizyka Einstein opisał naukę jako „próbę sprawienia, by chaotyczna różnorodność naszego zmysłowego doświadczenia odpowiadała logicznie jednolitemu systemowi myśli”. Innymi słowy, daje nam wspólny język, dzięki któremu możemy zgłębiać tajemnice życia.
W swej najczystszej postaci nauka jest niezależna od emocji czy oczekiwań, które mogą czasem zmienić sposób, w jaki naukowiec patrzy na świat. Kiedy naukowcy stosują dokładne procedury, opracowane przez innych naukowców w przeszłości – czyli to, co znane jest jako metoda naukowa – pozwala im to mieć pewność, że stoją na solidnym gruncie, gdy te akceptowane metody prowadzą do nowych odkryć, z których następnie korzystać będzie świat.
Co daje metoda naukowa
1. Widzimy coś niewyjaśnionego.
2. Tworzymy wyjaśnienie (hipotezę).
3. Sprawdzamy wyjaśnienie na drodze eksperymentu, uzyskując fakty.
4. Oceniamy fakty.
5. Jeśli fakty potwierdzają wyjaśnienie, dysponujemy teorią.
6. Jeśli nie potwierdzają, należy wrócić do punktu 2, zmienić wyjaśnienie i powtórzyć proces.
Ogólnie rzecz biorąc, metoda naukowa opisuje sekwencję kroków, które muszą zostać wykonane, jeśli dana idea ma być uznana w środowisku naukowym.
Nie bez powodu wspominam o metodzie naukowej właśnie w tym miejscu. Sekwencja wskazuje, że jeśli odkrywany jest nowy fakt, który zmienia to, co wiemy o jakiejś istniejącej kwestii, to stare przekonanie musi zostać zrewidowane, żeby móc objąć nową informację. W metodzie tej nie tylko dopuszczalne jest, ale i oczekiwane, odkrywanie z czasem nowych informacji, które zostaną włączone w istniejący kanon pojęć i przekonań. Na przykład kiedy naukowcy odkryli, że atom nie jest najmniejszą cząstką materii i składa się z jeszcze mniejszych cząstek, dotychczasowe modele atomu stały się przestarzałe. Ustąpiły nowym, obejmującym kwarki, leptony, gluony i tym podobne. Taka aktualizacja wiedzy naukowej za pomocą potwierdzonych faktów pochodzących z nowych odkryć jest kluczowa dla zachowania rzetelności, aktualności i sensu nauki.
Pomijanie nowych i dowiedzionych faktów, kiedy najwyraźniej nie podtrzymują istniejącego poglądu naukowego, nie jest w swej istocie naukowe. Ale właśnie to dzieje się dzisiaj podczas przygotowywania podręczników i w salach lekcyjnych. W kolejnych rozdziałach zbadamy nowe odkrycia, które dotąd nie znalazły się w szkolnych programach nauczania z wielu powodów, między innymi ze względu na niechęć do porzucenia starych modeli i sposobów myślenia. Właśnie te odkrycia pomagają nam zrozumieć przeszłość i zyskać klucz do mądrych wyborów dotyczących przyszłości.
Oprócz spójnej metody badania naturalnego świata nauka oferuje nam też język, dzięki któremu możemy dzielić się dokonanymi odkryciami w zrozumiały sposób. Kiedy więc biolog mówi, że coś zagadkowego dzieje się z ludzkim embrionem po trzech pierwszych podziałach mitotycznych komórek, możemy mieć pewność co do etapu rozwoju, o którym mowa.
Chciałbym podkreślić, że są też inne języki opisujące nasz naturalny świat. Niektóre z nich, na przykład alchemia i duchowość, istnieją znacznie dłużej niż nauka. I chociaż z pewnością nie są „naukowe” (to znaczy ich sposób wyjawiania natury niekoniecznie opiera się na potwierdzonych odkryciach z przeszłości), od bardzo dawna skutecznie pomagają nam zrozumieć nasze relacje ze światem i ze sobą nawzajem.
Na więcej pytań dotyczących poznawania siebie odpowie Ci Gregg Braden w swojej publikacji Głęboka prawda.
Źródło: Gregg Braden