Zdrowie

Okresy życia dziecka. Jak rozwijają się dzieci od urodzenia do okresu dojrzewania?

rozwój dzieci
Dodane przez Redakcja

Od urodzenia do osiągnięcia dojrzałości dzieci przeżywają bardzo intensywny rozwój. Jego tempo zmienia się w różnych okresach życia dziecka. Kilkanaście lat po narodzinach nie ma śladu po nieporadny maleństwie, z jakim mieliśmy do czynienia na początku. Czego można się spodziewać po kolejnych etapach życia dziecka i jak wspierać je w rozwoju?

Pierwszy rok życia dziecka

Dziecko leży na ręku matki. Jego głowa oparta jest pewnie o jej zgięcie łokciowe, małe usta mocno zaciśnięte są wokół sutka. Dziecko ssie spokojnie i regularnie. Pierwszy głód został już zaspokojony, ciepłe mleko przyjemnie spływa do gardła. Zmęczone wysiłkiem dziecko zamyka oczy.

Czuje dłoń matki, która delikatnie przesuwa się po jego główce, oraz silną podporę, jaką dają mu jej ręce i oddech łaskoczący nieco jego ucho. Dzieci przychodzą na świat z przyrodzoną potrzebą bezpieczeństwa i czułości. Potrzebują stymulujących dotknięć na skórze – ich największym i najwrażliwszym narządziem. Kiedy skóra matki dotyka skóry dziecka, może czuć się ono pewnie i bezpiecznie. Na dziecko spływa wówczas pełnia doznań zmysłowych: zapach matki, ciepło, które wydziela jej ciało, smak jej sutka, gładkość jej skóry, kołyszące ruchy.

Także po melodyjnej modulacji matczynego głosu, po jej uśmiechu, po blasku jej oczu niemowlę wie, że jest kochane. Czuje, że jest akceptowane, czuje się bezpiecznie, błogo i pewnie. Na rękach matki przestaje płakać. Lekko kołysane zasypia. Dziecko potrzebuje wszystkich tych pieszczot, aby rozwinąć właściwe poczucie własnego ciała. Jeśli dziecko od małego doznaje wiele czułości, już jako dorosły uważać będzie za oczywiste, że czułość jest częścią składową związku. Natomiast dziecku, któremu nie jest dane doświadczanie tych pieszczot, trudniej będzie zbudować przyjazny stosunek do samego siebie i własnego ciała.

Dzieci potrzebują czułości tak, jak jedzenia i picia, nie tylko dla swojego rozwoju psychicznego, ale także fizycznego. Z badań naukowych wynika, że dzieci, które doznają niewiele czułości rozwijają się gorzej. Wcześniaki rozwijają się lepiej, jeśli mogą czuć nagą skórę swoich rodziców. Uspokaja się przy tym ich oddech i bicie serca. Znany jest eksperyment Fryderyka II, który poszukiwał „prajęzyka” ludzi: mamki opiekowały się niemowlętami, karmiły je i myły, nie mogły jednak mówić do nich ani w żaden inny sposób nawiązywać z nimi bliższego kontaktu. Wszystkie dzieci zmarły. Pieszczoty rodziców są więc dla dziecka niezbędne do przeżycia. Jeszcze jeden powód, aby rodzice zapewniali swojemu dzidziusiowi wiele doznań zmysłowych. Kontakt cielesny z matką lub ojcem, leżenie w wannie na brzuchu mamy lub taty, odczuwanie błogiego ciepła wody – wszystko to stanowi zmysłową przyjemność. Jej częścią jest także kończące kąpiel wycieranie na stoliku do przewijania, kiedy ojciec i matka przebierają palcami po brzuchu niemowlęcia i wypowiadają szeptem pieszczotliwe zwroty. Nie może być mowy o nadmiarze takich czułych pieszczot. Z jednym jednak zastrzeżeniem: należy zaspokoić także potrzebę spokoju, dystansu i odpoczynku niemowlęcia.

Wszystkie te pieszczoty, ciepła woda w kąpieli, kołysanie na rękach matki dziecko może odbierać w kategoriach rozkoszy. Freud określał niemowlęta jako polimorficzno-perwersyjne, co ma oznaczać, że dzieci odczuwają rozkosz nie tylko poprzez genitalia, ale przez całe ciało. Niemowlęta mają niejako wszechogarniającą seksualność. Nie tylko poprzez skórę, ale także poprzez buzię niemowlę nawiązuje kontakt ze światem. Najpierw jest to sutek (lub smoczek butelki), ssanie matczynej piersi, które dostarcza mu rozkoszy. Niemowlę nie musi uczyć się ssania, ponieważ tę umiejętność ma już od urodzenia, a że bardzo mu się to podoba, ssie pierś nawet wtedy, kiedy już dawno się najadło i nie pije już mleka. Z tą samą rozkoszą ssie i liże smoczek, kciuk, grzbiet dłoni czy przytulankę.

Z chwilą kiedy niemowlę potrafi już świadomie poruszać rękoma i nogami, poznaje całe ciało. Jest to niezmiernie intrygujące doświadczenie. Dobrze, kiedy niemowlęta mogą także swobodnie poruszać się nago i bez pieluch – na stoliku do przewijania przy włączonym grzejniku lub w innym miejscu, gdzie jest dostatecznie ciepło. Dziecko odkrywa dłoń, którą można włożyć do buzi, podobnie jak duży palec u nogi, jeśli tylko wystarczająco blisko przyciągnie się go do siebie. Obmacuje brzuch, ręce i dłonie i odkrywa w końcu swój narząd płciowy, który można dotknąć i którym można się bawić.

Czy szczepisz swoje dzieci? Przed podjęciem decyzji poznaj  informacje o przemyśle farmaceutycznym zawarte w książce  Szczepienia pełne kłamstw. Szokująca prawda o farmaceutycznych praktykach.

Drugi rok życia – zabawy ciałem

Rozwój niemowlęcia gwałtownie przyspiesza. W wieku około osiemnastu miesięcy chłopcy zaczynają pojmować, że są chłopcami, a dziewczynki, że są dziewczynkami. Oznacza to, że umieją rozróżniać dwie płcie i przyporządkować się do jednej lub do drugiej. Swoje spostrzeżenia potwierdzają na podstawie wyglądu zewnętrznego: głosu, fryzury, ubrania. Przy tym rozróżnianiu genitalia nie odgrywają jeszcze żadnej roli. Małe dzieci muszą się najpierw nauczyć, że wszyscy ludzie są mężczyznami albo kobietami, że płeć określają genitalia, a nie ubranie, że pewne sposoby zachowania typowe są raczej dla kobiet, a inne dla mężczyzn i w końcu, że zawsze będą chłopcem lub zawsze dziewczynką. Zanim dzieci to zrozumieją, upłyną lata.

W drugim roku życia dzieci oczywiście nie wiedzą jeszcze nic o funkcjach genitaliów, oprócz tego, że robi się nimi „siusiu”. Zainteresowanie narządami płciowymi wzrasta, ponieważ dzieci w międzyczasie wyraźniej dostrzegają, że za ich pomocą można dostarczać sobie przyjemnych uczuć. Kiedy spadnie pielucha, z widocznym zainteresowaniem zabierają się do dzieła. Najlepszą okazją ku temu jest przewijanie, kiedy biegają dookoła nago lub siedzą w wannie. Chód w pozycji wyprostowanej pomaga im, przede wszystkim chłopcom, w dokładniejszej obserwacji swojego ciała.
Oczywiście to, co odnosi się do niemowląt, dotyczy także jednolatków – dziewczynki podobnie jak chłopcy muszą mieć wystarczająco dużo możliwości odkrywania swojego ciała, zaprzyjaźnienia się z nim i rozkoszowania się nim. Dlatego ważne jest, aby rodzice nie zakładali od razu pieluchy, nie odsuwali ręki dziecka lub nie odwracali jego uwagi, kiedy pociera obszar genitalny.

Trzeci rok życia – sprzeciw mile widziany

„Nie, nie, nie chcę!”, „Idź stąd!”, „Zostaw mnie!”, „Daj!”, „Chcę!” – w trzecim roku życia zaczyna się faza przekory, o różnej intensywności w zależności od temperamentu. Niektóre dzieci bardzo rzadko dają się wyprowadzić z równowagi, inne wpadają w taką wściekłość, że prawie nic nie można im powiedzieć. Jeszcze inne sprzeciwiają się po cichu: wycofują się, odzywają się niewiele. Typowe dla fazy przekory są wybuchy złości. Dwuletnia dziewczynka krzyczy, ponieważ nie może wziąć sobie słodyczy przy kasie w supermarkecie. Pada na brzuch w piaskownicy, bo nie chce wracać z placu zabaw do domu albo rzuca kasetą z piosenkami przez cały pokój, bo mama zdjęła ją z regału, chociaż ona chciała zrobić to sama. Dwuletni chłopiec wybucha płaczem, ponieważ skończył się dżem truskawkowy albo nie chce wyjść z domu, bo nie może założyć kaloszy w słoneczną pogodę. Wobec takich reakcji dorośli są zwykle bezradni i zdenerwowani. Często wbrew swojej woli wdają się w walkę o władzę ze swoimi dziećmi i nierzadko muszą dojść przy tym do gorzkiego przekonania, że są słabsi od swojego dwuletniego dziecka.

Przekora jest zadaniem rozwojowym, które dzieci muszą zaliczyć, ponieważ próbują odgrodzić się od mamy i taty, stać się bardziej samodzielne. „My” musi zmienić się teraz w „ja” lub „ty”. Dzieci chciałyby, o ile to możliwe, „same” wchodzić na murek, „samemu” zakładać kurtkę. Muszą najpierw powiedzieć „nie”, zanim będą mogły zgodzić się na „tak”. Odgrodzenie się od rodziców nie jest niestety takie całkiem proste, ponieważ rodzi lęk związany z opuszczeniem „strefy bezpieczeństwa mama-tata”. Poza tym dzieci natrafiają często na swoje ograniczenia: potrafią same ściągnąć rajtuzy, ale nie umieją ich z powrotem założyć, rodzice chcą zaraz jechać po zakupy, chociaż lalka nie założyła jeszcze nowej sukienki. Skutkiem tego jest płacz i krzyk. Rodzice mogą jednak uczynić wiele, aby mówienie „ja” było dla dzieci łatwiejsze, pozwalając im na podejmowanie własnych decyzji i akceptując „nie”, kiedy jest to możliwe. Rodzice powinni oczywiście pilnować reguł, które są dla nich ważne i być w tym konsekwentnymi. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo dziecka, nie może być mowy o negocjacjach. Małe dziecko nie może samo przechodzić przez ulicę. Matka może natomiast poczekać z pójściem na zakupy, dopóki córeczka nie ubierze lalki. Dlaczego dziewczynka ma zakładać koniecznie taką sukienkę, jaka podoba się matce, skoro lepiej czuje się w innej? Już z dwulatkami można negocjować, ponieważ od małego potrzebują poczucia, że są traktowane poważnie, i że ich zdanie bierze się pod uwagę. Odmowę można wytłumaczyć: „Nie kupię ci teraz bułki, mamy jeszcze jakieś w domu”. Można zawierać kompromisy: „Nie mogę wstawić ci do pokoju miski z wodą, ale co ty na to, żebyś pobawił się łódką w wannie?”

Dziecko, które mogło być przekorne i którego wola była respektowana, na koniec tej wyczerpującej fazy nauczyło się czegoś ważnego: że jest niezależnym człowiekiem z wolną wolą, że ma prawo zaufać swoim własnym uczuciom, że musi szanować innych i że jest kochane przez swoich rodziców, nawet jeśli ma inne zdanie, że wprawdzie nie jest wszechmocne, ale jeśli jest to konieczne, może postawić na swoim i odgrodzić się. Co ma wspólnego faza przekory z rozwojem seksualnym dziecka? Na pierwszy rzut oka zupełnie nic, przyjrzawszy się dokładniej, całkiem sporo. Umiejętność mówienia „nie” jest ważnym warunkiem, aby dziecko mogło bronić się przed wykorzystywaniem seksualnym. Dzieci, które wypowiadają wyraźne i świadome „nie” wobec zbliżeń seksualnych dorosłych są w mniejszym niebezpieczeństwie niż dzieci, które mają kłopoty z odgrodzeniem się.
Dlatego też rodzice powinni dopuszczać „nie” w stosunku do dorosłych, chociaż na pierwszy rzut oka może wydawać się niegrzeczne. Dziecko nie musi dawać babci buzi, jeśli tego nie chce, nawet kiedy babcia mówi słodko: „Proszę, proszę!”. Dziecko nie musi zachować się zgodnie z poleceniem: „A teraz usiądź cioci na kolanach”, jeśli jest to dla niego nieprzyjemne. Dotyczy to zresztą nie tylko dalszych krewnych. Także rodzice nie mogą „wycałowywać” swoich dzieci, kiedy te nie mają na to ochoty. Jeśli zamiast tego słyszą od swoich rodziców: „Zrób to w tej chwili!”, „Nie bądź taki uparty” lub „Nie zachowuj się tak!”, uczą się, że własne uczucia są tak naprawdę nieważne. Jak dziecko ma potem umieć mówić „nie”, kiedy ktoś jest natrętny? Im dzieci są mniejsze, tym bardziej rodzice powinni pomagać im w odgradzaniu się. Mogą dodać im otuchy grzecznym stwierdzeniem: „Moje dziecko nie ma na to ochoty”, kiedy jakiś przechodzień wbrew ich woli chce pogłaskać je po głowie lub „czule” uszczypnąć w policzek i także wytłumaczyć krewnym, że dziecko nie chce się przytulać, ponieważ „każdy człowiek, a więc i każde dziecko, ma zawsze prawo do ochrony siebie i swojego ciała, jeśli nie ma na coś ochoty, przed niebezpieczeństwem i bólem”.

Dowiedz się, jak sposób wychowania przez rodziców wpływa na późniejszą samoocenę dziecka, z książki Nauka kochania siebie. Od wybaczenia do pełnej samoakceptacji.

Żegnajcie pieluchy!

Następnym ważnym etapem rozwojowym w tym okresie jest dorastanie do czystości. Pod koniec drugiego i w ciągu trzeciego roku życia dzieci uczą się panować nad swoim zwieraczem. Najpierw spędzają bez pieluch dzień, potem także noc. Najlepiej chyba ignorować przechwalania się znajomych tym, jak wcześnie ich dzieci wyrosły z pieluch. Wcale nie tak szybko! Prawdopodobnie znali tylko rytm swoich dzieci i sadzali je w porę na nocnik, każąc im siedzieć tak długo, aż w końcu coś zrobiły. Stosując trening nie można jednak przyspieszyć procesu oczyszczania jelit i kontroli pęcherza. Zanim dzieci będą mogły umyślnie sterować procesem, który przebiega mimowolnie, muszą znaleźć związek pomiędzy odczuciami w brzuchu i podbrzuszu a swoimi wydalinami. Dziewczynki i chłopcy sygnalizują rodzicom zbliżanie się końca ery pieluch zaszywając się w zaciszny kąt pomieszczenia, kiedy chcą zrobić „grubszy interes”, pokazują na pełną pieluchę, z zainteresowaniem obserwują rodziców i rodzeństwo przy ich czynnościach w łazience i nie chcą już nosić pieluch.

Jeśli dziecko swoim zachowaniem pokazuje, że jest gotowe do siadania na sedesie lub nocniku, rodzice powinni pomóc mu, aby o własnych siłach stało się samodzielne – bez nacisku i rygoru. Można ubierać dziecko tak, żeby umiało „rozebrać się” bez niczyjej pomocy, pozwolić mu samemu zdecydować, czy chce usiąść na nocniku czy może raczej na sedesie, który zaopatrzony jest w stopień, być przykładem, a więc (o ile znosi się przy tym widzów) pozwolić dziecku na towarzyszenie nam w łazience i ze spokojem przyjmować niepowodzenia. Tak naprawdę tylko nieliczne dzieci odzwyczajają się od pieluch pod koniec drugiego roku życia. Większość robi to dopiero w ciągu trzeciego i czwartego roku.

Dzieci mają szczególny stosunek do swoich wydalin. Co my dorośli określamy nadzwyczaj neutralnie jako „stolec”, „wypróżnienie” lub w języku dziecięcym „zrobić kupkę”, dzieciom zapewnia miłe doznania. Wstrzymywanie lub wydalanie kału może być odbierane przez dzieci jako całkiem przyjemne. Poza tym są one dumne ze wszystkiego, co pochodzi z ich ciała. Przyglądają się temu z zainteresowaniem, chcieliby to dokładniej zbadać, a czasem też bawią się tym:
Moja córka jest zafascynowana swoimi wydalinami. Jakiś czas temu użyła grubszego interesu jako farby do malowania. Najpierw wysmarowała kafelki w łazience, potem ścianę obok łóżka. Ponieważ byłam w kuchni, nie mogłam jej w porę przeszkodzić. Bardzo trudno było to potem usunąć.

Dla dzieci jest to niezrozumiałe i czują się zmieszane, kiedy rodzice ze wstrętem reagują na ich wydaliny – w końcu to część ich. Należy tutaj uważać na zwroty typu: „Fuj!”, „Okropne!” lub „Ależ to śmierdzi!”, które dzieci odnoszą zapewne nie tylko do grubszego interesu, który zrobiły, ale także do obszaru, z którego się wydostał: do obszaru genitalno-analnego. Rodzice powinni więc unikać sytuacji, w których dzieci połączyłyby seksualność ze wstrętem. Oczywiście miejscem kału nie jest ściana w pokoju dziecinnym. Dziecko musi nauczyć się przestrzegania reguł. Musi mieć jednak możliwość do taplania się, na przykład w piasku i wodzie, i powinno móc się pobrudzić.

Okres od 4. do 6. roku życia

Na początku okres ten może być dla matki bolesny: pierwsze rozstanie, kiedy dziecko idzie do przedszkola. Tam zdobywa ono swój świat, który posiada własne reguły, i w którym znajduje nowych przyjaciół. Wychowawczyni jest teraz inną kobietą w życiu dziecka. Dla rozwoju malucha ważne jest jednak, aby matki wypuściły je i nie reagowały zazdrośnie. Nie ma się o co martwić, bowiem dziecko nigdy nie będzie lubić wychowawczyni tak, jak swoją matkę. To pierwotne zaufanie do rodziców jest silniejsze od dziecięcych fascynacji.

W przedszkolu udziałem dzieci stają się decydujące doświadczenia. Uczą się, jak ważne są reguły we współżyciu. Oczywiście reguły są także w rodzinie, ale po pierwsze dzieci łatwiej je łamią, gdyż wiedzą, że są kochane i że w końcu wszystko się im wybaczy. Po drugie w wielu rodzinach raczej luźniej podchodzi się do reguł, ponieważ bycie konsekwentnym jest męczące. W rodzinach z jednym dzieckiem wszystko kręci się wokół małego księcia lub księżniczki.
W przedszkolu jest inaczej. Tutaj dziecko musi dostosować się do już istniejącej grupy, a czasami musi się jej podporządkować. W codziennym współżyciu uczy się, że przebywanie razem funkcjonuje tylko wtedy, kiedy przestrzegane są reguły. Dziecko może nauczyć się naprawdę dużo: że nie zawsze da się postawić na swoim, lecz trzeba także uszanować zdanie innych lub zawrzeć kompromis. Uczy się rozstrzygania kłótni – przy pomocy słów, a jeśli nie można inaczej, z udziałem ciała. Dowiaduje się, że smutnym dzieciom można pomóc, jeśli okaże się zrozumienie dla ich uczuć i kiedy się je pocieszy. Uczy się bronić własnych poglądów i stawiać na swoim. Ćwiczy wspólne ustanawianie reguł na przykład w zabawie „tata-mama-dziecko”. Dostrzega, że lubi Lenę, ponieważ ma ciekawe pomysły na zabawę, a nie lubi Łukasza, bo on zawsze wszystko wie lepiej. Krótko mówiąc, dziecko uczy się w przedszkolu reguł społecznych, które ułatwiają wspólne życie. Doświadczenia te, obok spostrzeżeń wyniesionych także z domu rodzinnego, przyczyniają się do tego, że w dorosłym życiu dziecko będzie umiało zawierać przyjaźnie i zdolne będzie do stworzenia związku uczuciowego odznaczającego się wzajemnym szacunkiem.

Niektóre przyjaźnie kończą się już przy pierwszej kłótni o zabawki w piaskownicy, innych doświadcza się intensywniej. Chłopcy przyjaźnią się z chłopcami, dziewczynki z dziewczynkami, dziewczynki z chłopcami. Czekają na siebie rano przed wejściem do sali, dzielą się chlebem z masłem i drobnymi tajemnicami, umawiają się na wieczór. Dzień w przedszkolu bez przyjaciela może być dniem straconym.

Często rodzice podśmiewają się nieco lekceważąco z bliskich przyjaźni między chłopcami i dziewczynkami. Uczucia dzieci trzeba traktować bardzo poważnie. Uśmiechają się do siebie, chcą być możliwie blisko siebie, trzymają się za rączki, głaszczą się i obejmują. Nie należy się tym martwić, ponieważ nie oznacza to końca dzieciństwa. Przyjaźnie te, podobnie jak i między dwoma chłopcami lub dwiema dziewczynkami, pokazują, że już małe dzieci wyrażają życzenie i potrzebę bliskości wobec określonych ludzi, tak samo zresztą, jak i my, dorośli. Dzieci poszukują także bezpieczeństwa w przyjaźni. Chcą darzyć drugą osobę miłością i czułością i również je otrzymywać. Wyśmiewanie się z takich relacji, nie traktowanie tych uczuć poważnie oznaczałoby brak szacunku w stosunku do dzieci. W ten sposób nauczą się co najwyżej zatajania uczuć lub w najgorszym wypadku ich tłumienia. Jeśli przyjaźń taka rozpadnie się, może wywołać głęboki smutek. Dzieci przeżywają kłopoty miłosne podobnie jak dorośli. Dziecko potrzebuje wtedy rąk, które by je mocno przytuliły. Mama i tata muszą pocieszać, wycierać łzy i okazywać mnóstwo zrozumienia.

Bieganie, skakanie, wspinanie się

Ruch – to dzieci lubią najbardziej. Chcą wypróbować, ile mają siły, do czego są zdolne i gdzie są ich granice. Chcą jeździć na rowerze bez kółek wspomagających, grać w piłkę nożną w klubie dla „maluchów”. Próbują wszędzie wejść, potrafią huśtać się na stojąco lub skakać z zachwytem przez skakankę. Wspaniale jest czuć swoje ciało, mierzyć się z innymi, wieczorem leżeć w łóżku będąc wyczerpanym ze zmęczenia i całkowicie odprężonym i dobrze spać.
Ruch i dobre samopoczucie są więc ze sobą ściśle powiązane. Kto może się wyszaleć, rozwija prawidłowe wyczucie swojego ciała. Poza tym możliwość zaufania własnym umiejętnościom, przetestowania własnych granic, świadomość, że: „potrafię wejść na drzewo” lub „umiem się wysoko huśtać na stojąco” wzmacnia pewność siebie. Oznacza to jednak, że rodzice musieli kiedyś umożliwić swoim dzieciom zdobycie tych doświadczeń i nie mogli ich zbytnio chronić. Dotyczy to głównie dziewczynek. Wielu rodziców, jak już wspomniałam, ma wciąż skłonność do niedoceniania ich pod względem fizycznym i raczej do ograniczania podczas dzikich dziecięcych szaleństw. Naturalnie rodzice boją się, że dzieci się zranią, stłuką sobie kolana albo łokcie i nabiją guzy. Jak jednak dzieci mają opanować swoje ciało i nauczyć się oceniać swoje zdolności fizyczne, skoro ogranicza się ich swobodę ruchów? Lub jeśli ciągle sugeruje się, że murek jest strasznie wysoki, a ślizgawka bardzo stroma? Nie znaczy to, że rodzice powinni teraz konfrontować dzieci z sytuacjami, których się boją.
Stwierdzenie: „nie rób ceregieli!” albo „nie bądź taki delikatny!” może doprowadzić do tego, że dzieci staną się nieostrożne i będą przeceniać swoje siły, ponieważ przestaną wierzyć w swoje odczucia.

Zadbaj o zdrowy układ kostny swojego dziecka z książką Czy Twoje dziecko ma zdrowy kręgosłup? Bezpieczne i nowoczesne ćwiczenia do wykonywania w domu.

W szkole podstawowej – taki jestem, to lubię!

Kiedy rodzice pytają dzieci o ich ulubiony przedmiot, większość odpowiada: wychowanie fizyczne. Ciężko im usiedzieć na miejscu, natomiast ruch, jak już wspomniano, wzmacnia poczucie własnego ciała. Dzieci najlepiej czują się, kiedy mogą szaleć. Na boisku w czasie przerwy szczególnym zainteresowaniem cieszą się zabawy z piłką i bieganie, przede wszystkim chłopcy uwielbiają wszelkie gry w piłkę. Wysportowane dzieci od zawsze należały do najbardziej lubianych. Także w czasie wolnym dzieci chętnie się ruszają: grają w piłkę, idą popływać, jeżdżą na deskorolce, rowerze czy rolkach. Wiele dziewczynek jeździ konno lub chodzi na lekcje baletu.

Dzieci nie chcą być zauważane tylko poprzez swoje osiągnięcia sportowe, lecz także poprzez swój wygląd. Świat obrazów generowany przez media objawia tutaj swoje działanie. Nawet chłopcy są w tym okresie podatni na jego wpływ: tubka żelu do włosów stoi teraz w łazience obok kubka z pastą i szczoteczką. Chłopcy często nie ubierają się już w to, co matki przygotują im wieczorem, lecz upierają się, że mają to być właśnie te spodnie i akurat te buty. Muszą być jak najbardziej na czasie. Dziewczynki jeszcze bardziej kierują się aktualnymi trendami w modzie. Przemysł kosmetyczny już dawno odkrył w nich swoje klientki. Wiele dziewczynek używa lakieru do paznokci, próbuje cieni do powiek lub robi sobie pasemka na włosach.
Dlatego jeszcze długo chłopcy i dziewczynki nie będą zadowoleni ze swojego wyglądu. Rodzą się już pierwsze niepewności. Tylko jedna piąta dzieci, które wzięły udział w badaniach Petry Milhoffer była zadowolona ze swojego wyglądu. Chłopcy woleliby być – co w pełni odpowiada obrazowi ich roli – silniejsi i wyżsi i chcieliby wyglądać lepiej. Prawie połowa dziewcząt biorących udział w badaniach

Petry Milhoffer przyznała, że chciałaby być trochę szczuplejsza, nawet najdrobniejsze z nich, a to w obliczu wzrostu liczby osób cierpiących na zaburzenia odżywiania jest ilością budzącą obawy.
Temu kultowi piękna i szczupłości opierają się dzieci, które mają silne poczucie własnej wartości, ponieważ sprawdzają się w innych obszarach – w sporcie, sztuce lub muzyce. Prof. Petra Milhoffer podkreśla: „Rodzice muszą umożliwić swoim dzieciom wykształcenie własnych zainteresowań, zaoferować im pewne możliwości rozwoju, z których dzieci wybiorą to, co im najbardziej odpowiada – w zakresie sportu lub sztuki, nie ma to większego znaczenia. W ten sposób dzieci będą mogły rozwinąć własną tożsamość i nie koncentrować się już tak bardzo na swoim ciele”.
Chociaż dzieci bardzo krytycznie oceniają swój wygląd, większość z nich czuje się dobrze w swojej skórze. Dla prawie wszystkich chłopców i niemal 90 procent dziewcząt zmiana płci nie wchodzi w grę. Tylko młodsze dziewczynki wyliczają zalety związane z byciem chłopcem: „Chłopcy pozwalaliby mi wtedy grać z nimi w piłkę”, odpowiada dziewięciolatka. „Byłabym silniejsza”, uważa pewna dziesięciolatka. A jakie cechy chcieliby mieć najchętniej chłopcy i dziewczynki? Przede wszystkim chcieliby być wysportowani, mądrzy i odważni, przy czym dla dziewczynek, inaczej niż dla chłopców, mądrość ważniejsza jest od odwagi. Właśnie starsze dziewczynki bardzo cenią także uczynność.

Dla chłopców o wiele bardziej warta wysiłków niż dla dziewcząt jest wiedza techniczna, przy czym zaliczają do tego także właściwą technikę gry w piłkę nożną. Dziewczynki przywiązują z kolei większą wagę do czułości. Według badań u dziewcząt istnieje ogromna przepaść między obrazem życzeń a własną samooceną. Znacznie mniej dziewczynek niż chłopców określa się jako wysportowane i mądre. Chociaż to właśnie dziewczynki dostają przeciętnie lepsze oceny w szkole i rzadziej zostają w tej samej klasie, to są bardziej krytyczne od chłopców. Zdecydowanie częściej określają się także jako strachliwe i rozmarzone, znacznie rzadziej jako silne. Dowód, że z pewnością siebie u dziewcząt nie jest najlepiej. Wiedzą przynajmniej, czego nie chcą: odrzucają wykorzystywanie fizyczne. W tym zakresie są zdecydowanie mniej tolerancyjne niż chłopcy. Bicie, zgodnie z wynikami badań, jest dla prawie wszystkich dziewcząt wyraźnym naruszeniem granic, podobnie jak „obmacywanie” czy „obcałowywanie”. Chłopcy podchodzą do tego nieco luźniej. Wprawdzie prawie wszyscy chłopcy nie chcieliby być obmacywani i bici, ale bądź, co bądź co czwarty chłopiec uważa, że popychanie przez inne dzieci jest w porządku. A w stosunku do „obcałowywania” jeszcze mniej chłopców ma jakiekolwiek zarzuty.

By rozwijać się prawidłowo, dzieci powinny zdrowo się odżywiać. O tym, jakie niemiłe „niespodzianki” kryją się w jedzeniu, przeczytasz w książce Jedzenie czy trucizna. Nieświadomość ZABIJA.

Okres dojrzewania – pożegnanie z dzieciństwem – pomocy, moje ciało się zmienia!

I teraz nic już nie jest takie, jak było kiedyś. Ciało dziecka zmienia się, a jego właściciel traci nad nim kontrolę, nie ma szans temu zapobiec. Rządzą hormony: w różnych miejscach na ciele zaczynają rosnąć włosy, na tak miękkiej kiedyś skórze dziecka pojawiają się pierwsze pryszcze, ciało zaokrągla się w miejscach, gdzie przedtem było płaskie i proste, na szyi wyłania się jabłko Adama, chłopięce prześcieradła zdobią czasem mokre plamy, u dziewcząt leżą w szufladzie podpaski i tampony.

Dzieci są w okresie dojrzewania – jest to faza cielesnej dojrzałości płciowej, która prowadzi w końcu do płodności. W okresie tym będą dla samych siebie obcy – fizycznie i psychicznie – i najpierw muszą uporać się z tymi przemianami. Rozwijają się w tym wieku bardzo różnie, każdy w swoim własnym tempie. U jednego okres dojrzewania zacznie się wcześniej, u drugiego później. W szkole można łatwo zauważyć indywidualne tempo rozwoju: dorośle wyglądające dziewczynki siedzą obok dziecinnych chłopców, wysokie dziewczyny obok wyraźnie niższych chłopców, ale także wyrośnięci, męsko wyglądający chłopcy obok niskich dziewczynek. Wystylizowani i rozwinięci chłopcy w wieku dwunastu lat obok dziewczynek, które myślą jedynie o pieskach i konikach. Początek okresu dojrzewania wyraźnie przesunął się z biegiem lat do przodu, od początku dwudziestego stulecia o około cztery lata – prawdopodobnie ze względu na dobre warunki życiowe i prawidłowe odżywianie.

Okres dojrzewania rozpoczyna się powoli około końca szkoły podstawowej pierwszymi zmianami psychicznymi. Petra Milhoffer pisze: „Z reguły dojrzałość płciowa rozpoczyna się u białej ludności między dziewiątym a trzynastym rokiem życia, a między szesnastym i dwudziestym przechodzi w „adolescencję”, tzn. w stawanie się dorosłym. U dziewczynek dojrzałość płciowa zaczyna się przynajmniej dwa lata wcześniej niż u chłopców (między dziewiątym a jedenastym rokiem życia) i trwa od około trzech do czterech lat. U chłopców zaczyna się pomiędzy jedenastym a trzynastym rokiem życia i trwa od czterech do pięciu lat”. Przez co wywoływany jest okres dojrzałości? Decydującą rolę odgrywają tu hormony. Przysadka mózgowa, gruczoł produkujący hormony w mózgu, około dziewiątego lub dziesiątego roku życia (u chłopców później) zaczyna je intensywniej wydzielać. Są to hormony, które wpływają szczególnie na gruczoły rozrodcze: jajniki u dziewcząt i jądra u chłopców. Pobudzają wzrost gruczołów rozrodczych i powodują, że zaczynają one wydzielać hormony płciowe: u dziewcząt są to estrogeny, u chłopców androgeny, do których należy także testosteron. Zmasowany atak hormonalny prowadzi w końcu do przemian cielesnych, które czynią z dziecka dorosłego.

Dla dziewczynki oznacza to, że zaczynają rosnąć jej włosy łonowe i włosy pod pachami, podobnie jak i zewnętrzne oraz wewnętrzne genitalia, powiększają się piersi, w wieku około dwunastu lat zaczyna się cykl, a tym samym znacznie szybciej niż jeszcze przed stu laty (co dotyczy także pierwszej ejakulacji u chłopców), na biodrach, pupie i udach odkładają się rezerwy tłuszczu, kształtuje się talia. W fazie latencji dziewczynki podobnie jak chłopcy rosły bardzo wolno, teraz wystrzeliły w górę: około dziewięć centymetrów rocznie. Mniej więcej w wieku siedemnastu lat osiągnęły już swój wzrost.

U chłopców okres dojrzewania rozpoczyna się powiększeniem jąder, potem następuje wzrost pierwszych włosów łonowych i penisa. Na górnej wardze wyrasta teraz meszek, włosy rosną także na całym ciele. Ramiona i korpus poszerzają się, struny głosowe wydłużają i w końcu barwa głosu obniża się o około oktawę. Chłopcy zaczynają rosnąć później niż dziewczynki, ale za to intensywniej, bo średnio 12 do 13 centymetrów. Te widoczne przemiany są ponadto zwiastunami nowego wymiaru, który wkracza teraz powoli w życie młodych ludzi: seksualności. Ściśle rzecz biorąc: pożądania seksualnego, które jako takie jest teraz postrzegane. Dlatego dzieci w okresie dojrzewania nie są już tylko chłopcami i dziewczynkami, kolegami z klasy, sąsiadami, przyjaciółmi – w kontaktach między nimi pobrzmiewa teraz erotyka. Wciąż ktoś inny staje się potencjalnym partnerem, którego można byłoby pożądać lub w którym można byłoby się przynajmniej podkochiwać, a który może sam kogoś uwielbia. Zainteresowanie płcią przeciwną budzi się, ponieważ dzieci widzą, że do kultury dorosłych należy wchodzenie w związki heteroseksualne. Poczucie własnej wartości zależy teraz w dużej mierze od tego, ilu ma się wielbicieli i wielbicielek.
Wkraczanie seksualności w życie dziecka zmienia nie tylko jego wygląd, lecz także jego wnętrze.

Nie tylko ciało wymyka się spod kontroli, także samopoczucie staje się niezależne i waha się między „wznoszeniem okrzyków radości” a „grobowym nastrojem”. Dojrzewające dzieci zamykają się w pokoju i chcą być tylko dla siebie, piszą pamiętniki lub wiersze, pogrążają się w bólu niespełnienia obwiniając za to świat, by przy najbliższej okazji oddawać się euforycznej afirmacji przyrody lub pokoju lub dać się ponieść wybuchowi złości zupełnie nieadekwatnemu do sytuacji. Odpowiedzialne za te wahania uczuć są również zmiany hormonalne, ale także, jak już dzisiaj wiadomo, neurofizjologiczne procesy wzrostu w mózgu, ponieważ dopiero w fazie adolescencji drogi nerwowe, które odpowiedzialne są za kontrolowanie emocji i agresji, otrzymują rodzaj płaszcza ochronnego. Chroni on od zbyt silnych bodźców i pomaga trzymać uczucia na wodzy. Jak pisze prof. Petra Milhoffer: „dlatego też nerwy w okresie osiągania dojrzałości płciowej są dosłownie »zdarte«”.

Wypróbuj „zdrowe słodycze„, które nie zawierają cukru.

Zostaw komentarz

Zapisz się na newsletter portalu Psychotronika.pl
Zapisz się

Podając adres e-mail, zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych w ce­lach mar­ke­tin­go­wych przez firmę Janusz Nawrocki Spółka Komandytowa, która jest właścicielem m.in. tych domen z siedzibą w Białymstoku (15-762), ul. Antoniuk Fabryczny 55/24.

close-link

Zapisz się na newsletter!
 
Otrzymasz powiadomienia o
nowościach w serwisie
Zapisz się!
Podając adres e-mail, zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych przez Psychotronika.pl Janusz Nawrocki z siedzibą w Białymstoku (15-760), ul. Antoniuk Fabryczny 55/24 w ce­lach mar­ke­tin­go­wych.