Terapie

Tlen – dlaczego jest tak ważny dla naszego organizmu?

tlen
Dodane przez Redakcja

W ostatnich latach znacząco wzrosła liczba zachorowań na raka. Może mieć on podłoże genetyczne, ale główną jego przyczyną są substancje rakotwórcze, które występują m.in. w żywności. Najczęściej chorzy są leczeni za pomocą chemioterapii, naświetlań oraz chirurgicznie. Jednak najbardziej korzystne dla zdrowia są wszelkie terapie biotlenowe, które – jak sama nazwa wskazuje – przebiegają z użyciem tlenu. Jest on bardzo ważny dla naszego zdrowia, bo dzięki niemu z naszego organizmu eliminowane są toksyny i istnieje życie, które swój początek bierze z komórek. TY M. Bollinger podaje na to wiele udokumentowanych przykładów, o których możemy przeczytać poniżej.

Życiodajny tlen

Na tym etapie zapewne bardzo dobrze rozumiesz słowo „rakotwórczy” i wiesz, że oznacza ono substancję wywołującą raka. Ale czy kiedykolwiek się zastanawiałeś dlaczego substancje rakotwórcze wywołują raka? Co sprawia, że mają tę nieodłączną zdolność przemieniania zdrowych aerobowych komórek w chore, anaerobowe przez sam kontakt? Prosta odpowiedź brzmi tak – to wszystko kwestia tlenu.
Tlen to życie układu komórkowego, bez niego nie byłoby ciebie. Substancja rakotwórcza, według Otto Warburga, to jakakolwiek substancja, która pozbawia komórki tlenu, którego potrzebują do produkcji energii, wydalania odpadów i wykonywania innych niezbędnych do życia funkcji komórkowych.
Warburg spędził wiele dni w laboratorium, badając cytochromy i ich rolę w oddychaniu komórkowym, Zaczął dostrzegać wyraźny wzór, który doprowadził go do wniosku, że wiele rakotwórczych substancji ma wspólną cechę, mianowicie: każda z nich zakłóca pobieranie tlenu przez komórkę. Wiedząc, że tlen jest tak właściwie jedyną substancją, bez której umieramy w kilka minut, Warburg doszedł do wniosku, że „rak ma tylko jedną główną przyczynę, a jest nią zastąpienie normalnego oddychania komórkowego przez oddychania anaerobowe”.
To bardzo prosta idea, niemal zbyt prosta, jeśli się nad nią zastanowić, a jednak ma sens. Kiedy nasze komórki mają tyle tlenu, ile potrzebują, rak nie ma żadnych szans. Jednakże, kiedy brakuje im tlenu, następuje zjawisko zwane hipoksją a jedynym rozwiązaniem jest dostarczenie tlenu przez terapię natleniającą.
Według dr. Rashida Buttara: „Tam gdzie kończy się rozwój, zaczyna się rozkład. Dla mnie ten proces nie jest statyczny, nie ma możliwości pozostania na środku. W przypadku pacjentów z rakiem fizjologiczna optymalizacja polegałaby na przykład na użyciu tlenu. Tlen niszczy raka, ponieważ rak musi wykorzystywać anaerobowy metabolizm. Lubi beztlenowe środowisko, więc zwiększenie ilości tlenu mu szkodzi”.

Tina Baird otrzymała diagnozę raka piersi w stadium SA w 2010 roku. Pamięta, że po poddaniu się chemioterapii, naświetlaniom i zabiegowi chirurgicznemu, marzyła tylko o zamknięciu oczu, tak by już się nigdy nie obudzić. Prawie nic nie jadła, czuła się chora i straciła wolę życia. Wtedy usłyszała o klinice dr. Buttara w Północnej Kalifornii. Po detoksykacji i skorzystaniu z terapii biotlenowej, żyje i odzyskała zdrowie. Mówi: „Czuję się teraz lepiej niż przez ostatnie dziesięć lat. Mam o wiele więcej energii”.

Dlaczego utlenianie jest ważne dla zdrowia?

Kiedy słyszysz słowo „utlenianie”, myślisz pewnie o wolnych rodnikach, które uszkadzają komórki. Utlenianie to jednak po prostu interakcja między tlenem i inną substancją, może być czymś dobrym lub złym w zależności od tej substancji. Z każdym oddechem utleniasz krew i komórki przez płuca, co jest, rzecz jasna czymś dobrym. Przez utlenianie twoje ciało radzi sobie z bakteriami, drożdżami, wirusami i pasożytami: im więcej tlenu w twoich komórkach, tym silniejsza ich ochrona przed intruzami. To naprawdę tak proste i to jest właśnie powód, dla którego utrzymanie wysokiego poziomu natlenienia jest tak istotne dla twojego zdrowia.

Rola nadtlenku wodoru, ozonu i terapii biotlenowych

W poprzednim rozdziale opowiadałem, jak Instytut Home4Cancer używa komór hiperbarycznych w swojej klinice, by dostarczać pacjentom z rakiem terapeutycznych dawek tlenu. To jedna z dobrych opcji, podobnie jak „biotlenowe terapie” obejmujące całą dziedzinę metod terapeutycznych skupionych na dostarczaniu ciału dwóch kluczowych substancji: nadtlenku wodoru (H2O2) i ozonu (O3).
Rola tych dwóch substancji w leczeniu wielu najbardziej rozpowszechnionych chorób z jakimi zmagają się ludzie, takimi jak choroby serca, AIDS czy rak została szeroko udokumentowana w literaturze naukowej. Filozofia ich działania, opisana przez dr. Charlesa H. Farra, jednego z pionierów medycyny biotlenowej, który otrzymał nominację do Nagrody Nobla w 1993 roku jest całkiem prosta:
Jeśli komórki nie otrzymują wystarczającej ilości tlenu, czy to z powodu ubogiej diety, zanieczyszczenia środowiskowego, braku aktywności fizycznej, czy innego czynnika, ciało nie jest w stanie skutecznie eliminować toksyn (bakterii, wirusów, chemikaliów) co prowadzi do choroby. Terapie biotlenowe wypełniają tę lukę, zapewniając organizmowi aktywne formy tlenu drogą doustną, dożylną czy przez skórę, dzięki czemu może wydalić toksyny i uchronić się przed chorobą.
Co wspólnego ma nadtlenek wodoru i ozon z tlenem? Kiedy te substancje znajdą się w ciele, rozpadają się na tak zwane tlenowe „podgatunki”, które szukają anaerobowych wirusów i mikrobów – pamiętaj, że anaerobowe oznacza żyjące bez tlenu – a także chorych lub uszkodzonych tkanek i je natleniają. Możesz sobie wyobrazić nadtlenek wodoru i ozon jako kable do uruchamiania samochodów, w których padły akumulatory.
Tylko, że są to inteligentne kable, które intuicyjnie wiedzą, w których samochodach są rozładowane akumulatory, a w których nie, zanim spróbują je uruchomić. Atakują wyłącznie te „rozładowane” a nie uszkadzają „naładowanych” (jeśli ta analogia pomaga ci zrozumieć ten proces).
Ja tu widzę duchową analogię – coś, co było martwe (pozbawione tlenu komórki rakowe) powraca do życia (natlenione zdrowe komórki). Myślę o tym, jak o cudownym zmartwychwstaniu, być może ty też.

Ozon: supernaładowany „aktywowany” tlen

Odkryty przez niemiecko-szwajcarskiego chemika Christiana Friedricha Schönbeina, ozon to „supernaładowana” forma tlenu zawierająca dodatkowy atom; typowe cząsteczki tlenu mają dwa atomy tlenu (O2) podczas gdy ozon ma trzy (O3). Ten dodatkowy atom odłącza się po około 20 do 30 minut przebywania w ciele i wykonuje zadanie wykraczające daleko poza natlenianie komórek.
Odłączone od swojej rodzimej cząsteczki te tlenowe „single” mogą się łączyć z czymkolwiek chcą, co jest korzystne dla naszego zdrowia. Wirusy, bakterie, grzyby, pasożyty, pleśnie i komórki rakowe wprost nienawidzą ozonu, podobnie jak tlenu. Kiedy więc po ciele wędruje swobodnie O2 oraz pojedyncze O, choroby nie mają żadnych szans.
Jak wcześniej wyjaśniałem, pojedyncze atomu tlenu łączą się z innymi związkami, takimi jak tlenek węgla (CO), który jest szkodliwy dla organizmu i tworzą dwutlenek węgla (CO2), który jest korzystny. Wraz z pozostałymi cząsteczkami tlenu (O2) te pojedyncze wyszukują wszelkie wirusy, bakterie, drożdże i nieprawidłowe tkanki w ciele i niszczą je, rozrywając ich ochronne błony, co szybko prowadzi do ich śmierci. To ta sama technika, którą wykorzystywano w Niemczech w latach trzydziestych XX wieku, kiedy skutecznie leczono pacjentów z zapalenia jelit, wrzodziejącego zapalenia jelita grubego, choroby Crohna i innych chorób układu pokarmowo-jelitowego.

Zbawienny wpływ ozonu

„Terapia ozonem uszkadza błony komórkowe bakterii przez utlenienie ich fosfolipidów i lipoprotein”– mówi kliniczny opis terapii ozonem opublikowany w Journal of Natural Science, Biology and Medicine2. O3 zakłóca rozwój komórkowy grzybów na pewnych etapach. W przypadku wirusów, O3 uszkadza kapsyd i zakłóca cykl reprodukcyjny przez zakłócanie kontaktu wirusa z komórką przez peroksydację. Słaba pokrywa enzymatyczna na komórkach, która sprawia, że są podatne na atak wirusów, sprawia, że są też wrażliwe na utlenianie i usunięcie z ciała, przez co mogą zostać zastąpione zdrowymi komórkami”.
Poza ściganiem mikropatogenów, terapia ozonem poprawia funkcjonowanie komórek. O3 podnosi tempo glikolizy, co z kolei zwiększa ilość tlenu w komórkach. Kiedy to ma miejsce, produkcja ATP także zostaje pobudzona wraz z produkcją ważnych enzymów, które działają jak zbieracze wolnych rodników i strażnicy błon komórkowych. Te enzymy to główny przeciwutleniacz: peroksydaza glutationowa, katalaza i dyzmutaza ponadtlenkowa a także rozszerzająca naczynia krwionośne prostacyklina.

Sposoby terapii

Testy kliniczne terapii ozonem wykazały, że ta terapia obniża stres tlenowy w ciele, dezaktywuje takie wirusy jak HIV i zwalcza infekcje bakteryjne, a te wszystkie czynniki są związane z powstawaniem raka. Wykorzystuje się także terapię tlenową do leczenia przewlekłego bólu spowodowanego uszkodzeniem nerwów. Jak się podaje terapie ozonem? Są trzy sposoby:
Kroplówka z ozonem: płyn nasycony ozonem jest podawany bezpośrednio do krwiobiegu.
Autohemoterapia: 10 do 15 mililitrów krwi zostaje pobrane z ciała, nasycone ozonem i wstrzyknięte z powrotem.
Sauna ozonowa: ciało zostaje otoczone ciepłą, wilgotna parą aby otworzyć pory, przez które ozon wnika do krwiobiegu.

Najbardziej inwazyjne są oczywiście kroplówka i autohemoterapia, ponieważ wykorzystuje się w nich igły i pobiera krew, co dla niektórych osób jest zniechęcające. Z kolei sauna ozonowa jest sposobem najprostszym i najłatwiejszym do zorganizowania w domu i w dodatku najskuteczniejszym!
Dzieje się tak z kilku powodów: 1) ozonowa sauna wystawia całe ciało na kontakt z ozonem przez najbardziej rozległy organ ciała – skórę oraz 2) dodatkową korzyścią płynąca z użycia sauny ozonowej jest ogrzanie ciała, co jak już wcześniej omówiliśmy, ma efekty hipertermiczne. Razem, terapia ozonem i hipertermia głęboko penetrują tkanki ciała i natleniają krew i komórki, wyciągają toksyny i poprawiają funkcjonowanie komórek.
„Sauna ozonowa sprawia, że para otacza ciało, a ozon przedostaje się przez skórę”– wyjaśnia jedno ze źródeł. „Wilgotne gorąco otwiera pory, co umożliwia ozonowi przedostanie się przez skórę do krwiobiegu, którym może dotrzeć do tkanki limfatycznej. Oczyszczenie tkanki limfatycznej z toksyn jest bardzo ważne, a sauna z ozonem i parą jest najprostszym i najlepszym na to sposobem3.
Mało kto o tym wie, ale dr John Harvey Kellogg, twórca płatków kukurydzianych Kellogga i całej marki płatków śniadaniowych, był lekarzem medycyny i chirurgiem, który przyjął naturopatyczny punkt widzenia. Pracował jako redaktor pisma Health Reformer przez niemal siedemdziesiąt lat i był zwolennikiem wielu terapii, które opisuję w tej książce4.
Dr Kellogg także miał parę rzeczy do powiedzenia na temat terapii ozonem, bo sam z niej korzystał z gabinetach parowych swojego sanatorium naturopatycznego w Battle Creek w Michigan, miejscu, w którym do dziś produkuje się płatki śniadaniowe. W swojej książce Diphtheria: Its Causes, Prevention, and Proper Treatment wydanej w 1880 roku, napisał: „Prawdopodobnie żaden środek dezynfekcji powietrza w sali dla chorych nie jest tak użyteczny jak ozon, jeden z najbardziej skutecznych środków dezynfekujących jakie znamy”.
Słynny naukowiec i wynalazca Nikola Tesla, także lubił ozon i zbudował w 1896 roku pierwszy generator ozonu na świecie. W roku 1900 wprowadził ozonowaną oliwę z oliwek, którą sprzedawał lekarzom w celach medycznych. Przez kilka kolejnych dekad, do pojawienia się farmaceutyków, używano ozonu do leczenia wszystkiego od anemii i astmy przez dnę moczanową, cukrzycę, bezsenność, gruźlicę i wiele rodzajów raka.
W roku 1904 chemik Charles Marzecand opublikował tom pod tytułem The Medical Uses of Hydrozone [ozonated water] and Glycozone [ozonated olive oil], który jest nadal dostępny w Bibliotece Kongresu w Waszyngtonie i uznany przez amerykańskiego ministra zdrowia. W rejestrze nadal znajduje się patent na ozonowane olejki eteryczne złożony przez dr. Williama D. Neela w 1909 r.
Uważam, że wyjątkowość ozonu polega na tym, że jest zaledwie katalizatorem dostarczania tlenu i co za tym idzie, energii do komórek. Ozon stymuluje produkcję cytokin lub „komórek posłańców”, które wywołują efekt domino korzystnych zmian w całym układzie odpornościowym, dostarczając więcej tlenu do komórek, aby mogły przeprowadzać swoje metaboliczne i detoksyfikujące funkcje w taki sposób, jaki jest im przeznaczony.
Ozon robi to wszystko, nie uszkadzając zdrowych komórek, czyż to nie rewelacyjne? Enzymy obronne takie jak dyzmutaza nadtlenkowa i peroksydaza glutationowa, które powstają z ozonu, pomagają chronić zdrowe komórki przed atakiem i zniszczeniem w czasie oczyszczania. To mi się kojarzy z biblijną historią na temat Paschy, kiedy Izraelici pokropili progi swoich domów krwią baranka, aby ochronić się przed sądem Bożym: ozon daje zdrowym komórkom ochronę, której potrzebują zanim rozpocznie inwazję na bakterie, wirusy i komórki rakowe zanieczyszczające organizm.
Ten wyjątkowy sposób, w jaki nasze ciała używają ozonu dla zdrowia, jest przykładem na zdumiewającą głębię i fascynującą kreatywność naszego Stworzyciela. Jestem naprawdę zdumiony tym, w jaki doskonały i piękny sposób tlen w swoich różnych wcieleniach dba o nasze ciała, zwłaszcza w kontekście raka.
Zobacz, co wykazały badania opublikowane w 1980 roku w piśmie Science na temat selektywnego działania ozonu na komórki rakowe, nawet gdy ozon znajduje się w powietrzu: „Rozwój ludzkich komórek rakowych w przypadku raka płuc, piersi i macicy był selektywnie zakłócony przez ozon w zależności od dawki, w 0,3 do 0,8 części na milion w otaczającym powietrzu w ciągu ośmiu dni rozwoju. Obecność ozonu w ilości od 0,3 do 0,5 części na milion spowolniło rozwój komórek rakowych o odpowiednio 40 i 60 procent”.
A teraz najlepsze: „Kontakt z ozonem w ilości 0,8 części na milion zmniejszył rozwój komórek rakowych o ponad 90% a grupy kontrolnej komórek rakowych o mniej niż 50%. Ewidentnie, mechanizm obronny przeciwko uszkodzeniu przez ozon jest zakłócony w ludzkich komórkach rakowych”.
Czy rozumiesz, co to znaczy? Komórki rakowe nienawidzą ozonu i całkiem dosłownie umierają w jego obecności. Zdrowe komórki za to są nie tylko odporne na uszkodzenia, ale wręcz wzbogacone przez obecność ozonu.
Podczas gdy ozon jest uznany przez Ministerstwo Ochrony Środowiska i Administrację do Spraw Żywności i Leków jako substancja zdolna oczyścić wodę w 99,99%, jego użycie w terapii jest ograniczone, przynajmniej w USA. Terapia ozonem jest szeroko stosowana w Niemczech, gdzie ponad siedem tysięcy lekarzy otrzymało przeszkolenie i może stosować tę terapię na pacjentach. Podobnie jak w przypadku innych alternatywnych terapii, które tu opisałem, testowanie terapii ozonem jest zabronione w USA.
Istnieją jednakże kliniki w całym kraju, które stosują terapię ozonem a osoby, które chcą się leczyć we własnym domu, mogą zbudować ozonową saunę bez obawy o prześladowanie ze strony systemu medycznego.

Tlenek wodoru: siła życiowa układu odpornościowego

Odpowiednie funkcjonowanie układu odpornościowego zależy też od kolejnego elementu układanki tlenowej, od tlenku wodoru (H2O2). Tlenek wodoru jest kluczowym składnikiem siary, bogatej w antyciała wydzieliny w mleku kobiecym, jest też pierwszą linią obrony przeciwko infekcjom.
Dr hab. Charles H. Farr, uznany za ojca medycyny tlenowej, był stanowczym zwolennikiem terapii tlenkiem wodoru i twierdził że dożylne wstrzykiwanie go ma pozytywny efekt metaboliczny. Idea jest taka, że podobnie jak ozon, tlenek wodoru ma wyjątkową zdolność to utleniania prawie wszystkich fizjologicznych lub patologicznych substancji a także wspierania produkcji tkanek i napięcia tlenowego w komórkach.
Pisał, że tlenek wodoru „jest produkowany przez wszystkie komórki ciała z wielu różnych fizjologicznych powodów” co jest prawdą. Napisał także, że „bierze udział w wielu metabolicznych ścieżkach, które korzystają z oksydaz, a tlenek wodoru ma udział w metabolizmie białek, węglowodanów, tłuszczów, witamin i minerałów oraz w działaniu układu odpornościowego jak i w każdym innym układzie, który moglibyśmy zbadać”. Posunął się nawet do tego, żeby nazwać tlenek wodoru „główną cząsteczką regulującą” ciała8.
Późniejszy raport opublikowany przez Proceedings of the International Conference on Bio-Oxidative Medicine bardziej szczegółowo opisuje, jak tlenek wodoru podnosi tempo metabolizmu, rozszerza małe naczynia krwionośne i usprawnia przepływ krwi, eliminuje toksyny, podnosi temperaturę ciała, poprawia dystrybucję i zużycie tlenu i stymuluje produkcję białych krwinek, używanych przez organizm do zwalczania infekcji.
Znasz pewnie ten trzyprocentowy roztwór tlenku wodoru, które można tanio kupić w aptece jako środek dezynfekujący rany. Wiele osób trzyma ten środek w szafkach jako niedrogi – ale skuteczny środek do czyszczenia. Niewielu jednak zna spożywcze roztwory tlenku wodoru o koncentracji 30 i 35%. Takich roztworów używa się do leczenia.
Dr Farr wolał wstrzykiwać ten mocny roztwór tlenku wodoru pacjentom, ale inni, włącznie z dr. Reginaldem Holmanem dodawali ten związek w małych ilościach do wody pitnej i otrzymywali pozytywne wyniki. Testy przeprowadzone w latach pięćdziesiątych XX wieku wykazały, że guzy szczurów chorujących na raka, którym podano wodę zawierającą zaledwie kilka kropel spożywczego tlenku wodoru zupełnie znikały w ciągu zaledwie dwóch tygodni.
Rozpuszczanie tlenku wodoru w waporyzatorze to kolejny sposób na czerpanie korzyści z tego związku bez używania igieł. Dr Kurt Donsbach z kliniki Donsbach w Santa Monica napisał w artykule do Alternatives:
„28 gramów 35 procentowego tlenku wodoru (na 3,7 litra wody) w waporyzatorze co wieczór w pokoju pacjenta z rozedmą płuc sprawi, że zacznie oddychać swobodniej niż przez całe lata! Robię to dla moich pacjentów z rakiem”.
Jeśli kiedykolwiek używałeś 3% roztworu do dezynfekcji ran lub otarcia, to pewnie zauważyłeś, że w kontakcie z raną, roztwór zaczyna bąbelkować i powstaje piana. Kiedy tlenek wodoru wchodzi w kontakt z katalazą, która nieustannie krąży we krwi to wywołuje reakcję chemiczną, która wytwarza wodę i tlen w formie gazowej – tlen, którego twój organizm używa do oczyszczania uszkodzonych komórek i gojenia ran!
To właściwie ten sam proces, który zachodzi wewnętrznie, kiedy tlenek wodoru znajduje się we krwi w terapeutycznej dawce; komórki otrzymują surową tlenową kąpiel, uszkodzone zostają usunięte a zdrowe nabierają energii. Organizm sam wytwarza tlenek wodoru, by to wszystko osiągnąć, ale podobnie jak w przypadku innych składników odżywczych, jego zasoby mogą ulec wyczerpaniu z różnych powodów. Wtedy pojawia się potrzeba interwencji przy pomocy zastrzyków lub suplementacji doustnej.
Uznaje się, że dożylne podanie tlenku wodoru jest najbezpieczniejszym i najbardziej skutecznym sposobem na użycie tej potężnej substancji jako czynnika leczniczego. Jedna z popularnych metod polega na dodaniu bardzo słabej, czystej formy tlenku wodoru – w stężeniu około 0,0375 – do roztworu cukru lub soli i powolne wstrzykiwanie jej w dawkach między 50 i 500 mililitrów przez czas od jednej do trzech godzin, w zależności od schorzenia.
Taką kroplówkę podaje się zazwyczaj raz w tygodniu w przypadku większości chorób przewlekłych, ale można też ją podawać codziennie, jeśli pacjent cierpi na coś bardziej poważnego na przykład HIV/AIDS lub raka. Wykwalifikowany lekarz będzie w stanie ocenić, czego potrzeba w terapii poszczególnych dolegliwości. Tu muszę wspomnieć o czymś ważnym: terapia kroplówkami z tlenkiem wodoru nie jest czymś, co można przeprowadzić w domu i powinna być podawana wyłącznie przez specjalistę, który może uważnie monitorować postępy.
Jedynym rodzajem tlenku wodoru, jaki można przyjmować wewnętrznie, jest spożywczy 35% roztwór, bo wszelkie inne rodzaje w przypadku spożycia są potencjalnie toksyczne. Jeśli zdecydujesz się samodzielnie przyjmować tlenek wodoru, to upewnij się, że dawki są małe – zaledwie kilka kropel rozpuszczonych w wodzie, bo zbyt duża ilość może uszkodzić błonę śluzową żołądka, zwłaszcza jeśli stosujesz specjalną dietę np. Budwig, która wymaga spożywania dużych ilości tłuszczu.
W tej chwili trwają prace nad produktem o nazwie Oxycyclene, który może stać się nawet skuteczniejszym sposobem na dostarczanie tlenku wodoru do organizmu bez potrzeby wstrzykiwania lub picia. Jego działanie polega na zmuszeniu białych krwinek do wytwarzania większej ilości tlenku wodoru, aby usunąć toksyny i zregenerować tkanki. The Health and Wellnes Foundation wyjaśnia:
Działanie opiera się na chemicznej zasadzie selektywnego indukowania wysokich poziomów reaktywnych form tlenu („ROS”) (nadtlenki/tlenki/tlen singletowy) w zainfekowanych makrofagach (białych krwinkach, które pochłaniają obcą materię i intruzów) i komórkach dysplastyczych (szybko mnożących się makrofagach guza, które nie poradziły sobie z intruzami). Związki oxycyclenu są wysoko skoncentrowane (1000 razy bardziej niż w normalnych komórkach) we wnętrzach zainfekowanych komórek i tych, które uległy dysplazji z powodu długotrwałej niekompetencji ROS. Oxycyclene omijają blokadę toksyn i siłą stymulują ROS.

Zastrzyki wysokich dawek witaminy C

Dwukrotny laureat nagrody Nobla Linus Pauling przed śmiercią w 1994 roku dokonał niesamowitych odkryć naukowych. Jedno z nich było związane z jego słynnymi badaniami dotyczącymi witaminy C, którą, jak odkrył, można wstrzykiwać dożylnie w bardzo wysokich dawkach, aby leczyć przewlekłe choroby.
Wraz z dr. Ewanem Cameronem, psychiatrą eksperymentalnym ze Szkocji, Pauling opracował wyczerpujący traktat na temat odżywczej witaminy C i tego, jak można ją stosować na wszystko od przeziębienia po raka. Książka pod tytułem Cancer and Vitamin C przyniosła Paulingowi sławę wraz z ponad tysiącem artykułów i książek, które opublikował w czasie swojego niezwykłego życia.
Jedną ze szczególnych rzeczy jakie Pauling odkrył w czasie badań dotyczących witaminy C był fakt, że jest ona prooksydacyjna, czyli że ma zdolność wytwarzania utleniających składników w komórkach podobnie jak tlenek wodoru. To odkrycie było jednym z wielu składających się na dziedzinę medycyny ortomolekularnej, której był wiodącym współautorem. Terapia wysokimi dawkami witaminy C jest jednym z charakterystycznych elementów pracy Paulinga i słusznie: witamina C jest najprostszym i najbardziej skutecznym sposobem na uruchomienie procesu utleniania w komórkach i w dodatku jest zupełnie nietoksyczna. Oto, co jeden z kolegów Paulinga, dr hab William Wassel napisał o jej zaletach:„Witamina C w wysokim stężeniu w komórce działa jako prooksydant, powstaje pewna ilość tlenku węgla, który jest natychmiast usuwany przez katalazę w normalnej komórce. Ponieważ komórki rakowe mają bardzo małą zawartość katalazy lub nie mają jej wcale, tlenek węgla zabija komórkę rakową.”
Nieżyjący już dr Hugh Riordan, jeden z „ojców” badań na temat wysokich dawek witaminy C, był jedną z pierwszych osób, które udowodniły, że witamina C może być wykorzystana w skutecznej terapii przeciwguzowej. Kluczem, jak odkrył, było wprowadzenie wystarczająco wysokich dawek do krwiobiegu naraz, by wywołać pożądany efekt.
Wraz z kolegami odkrył, że dlatego właśnie wstrzykiwanie witaminy C jest tak ważne, bo doustnie nie da się podać wystarczająco dużej dawki, by wpłynąć na guzy w dramatyczny sposób. Oczywiście, można łykać nieograniczone ilości witaminy C, ale organizm będzie ją przetwarzać stopniowo. Jeśli weźmiesz od 30 do 180 miligramów dziennie, to tempo przyswajania będzie między 70 a 90%. Jeśli weźmiesz 1000 miligramów, to tempo przyswajania spadnie do około 50%. Wyniki przyswajalności pogarszają się wraz ze zwiększeniem dawki.
Witamina C podawana w kroplówce omija układ trawienny i dostaje się prosto do krwiobiegu, gdzie ma niemal stuprocentowy współczynnik przyswajalności. Żeby łatwiej można sobie to wyobrazić, powiem, że musiałbyś brać od 1000 do 2000 miligramów witaminy C doustnie co dziesięć minut przez cały dzień, żeby się zbliżyć do ilości, którą można otrzymać z pojedynczej kroplówki. W ekstremalnych sytuacjach, w kroplówce można podać nawet podwójną dawkę. To zdumiewające, dlatego właśnie witamina C w kroplówce jest najlepszym sposobem na szybkie i częste dotlenienie w czasie terapii raka lub innych przewlekłych chorób.
Większość form witaminy C przyjmowanych doustnie jest rozpuszczalna w wodzie, co oznacza, że wszelkie niewykorzystane nadwyżki zostają wydalone z moczem. Wiele form witaminy, którą się wstrzykuje, z askorbinianem sodu włącznie, także jest rozpuszczalnych w wodzie, ale ich przyswajalność przez krew, jak wcześniej wspomniałem, jest o wiele wyższa: badania z 2001 roku wykazały, że kroplówka z witaminą C jest bardzo toksyczna dla komórek rakowych, zwłaszcza jeśli połączy się ją z kwasem alfaliponowym.
Istnieją też formy witaminy C rozpuszczalne w tłuszczach takie jak askorbinian fenylu, które są jeszcze bardziej skuteczne. Badania wykazały, że mają taką samą skuteczność jak rozpuszczalne w wodzie formy witaminy C takie jak askorbinian sodu już przy jednej trzeciej dawki. To sprawia, że askorbinian fenylu jest jeszcze bardziej obiecującą opcją dla terapii wysokimi dawkami witaminy C.
Jako że nauka odkryła niuanse witaminy C i to, w jaki sposób ciało przyswaja i korzysta z niej, nowe podejścia takie jak pulsujące kroplówki z witaminą C (PIVC) zyskują na popularności. Ta metoda opiera się na ideach Josepha Casciati i jego kolegów z Riordan Clinic w Wichita w Kansas, której znakiem rozpoznawczym jest stosowanie kroplówek z wysokimi dawkami witaminy C. Terapia PIVC to zupełnie nowy poziom. Oto jak Colorado Integrative Medical Center w Denver wyjaśnia jej działanie:
Zabieg PIVC polega na zwiększeniu poziomu witaminy C we krwi do najwyższej możliwej wartości. Dzięki fizjologii dyfuzji, ostre podwojenie albo potrojenie poziomu witaminy C we krwi pozwala na podwojenie lub potrojenie poziomu witaminy C, która zazwyczaj rozprasza się w perfundowanych tkankach przez gradient obecny w bazowym stężeniu.
Można osiągnąć znaczący chwilowy poziom witaminy C we krwi. Jeśli Casciari i inni mogą osiągnąć określony poziom we krwi przez wstrzykiwanie 60.000 mg witaminy C przez 80 minut, to kroplówka z 20.000 mg witaminy C trwająca dwie minuty może chwilowo podnieść szczytową wartość stężenia we krwi dziesięciokrotnie lub wyżej w czasie trwania kroplówki. Taka ilość została bezpiecznie podana wiele razy.

Ponieważ wstrzykiwanie wysokich dawek witaminy C może wywołać silną reakcję zapaleniową, pacjenci zagrożeni powikłaniami powinni wybrać zmodyfikowany plan leczenia. Stopniowe podejście pod nadzorem wykwalifikowanego lekarza, może pomóc zmniejszyć zapalenie i opuchliznę oraz zapewnić pozytywne rezultaty.

Naświetlanie krwi

Kiedy roślina jest wystawiona na promienie słoneczne, obecny w jej komórkach chlorofil wyłapuje energię i łączy ją z dwutlenkiem węgla, by wyprodukować cukier. Po wykorzystaniu tego, co jej potrzebne, roślina wydala tlen jako „odpad”, który my ludzie i cała reszta zwierzęcego królestwa wdychamy, by żyć. To piękny związek i współzależność, która stoi u podstaw kolejnej nowatorskiej terapii natleniającej znanej jako naświetlanie krwi promieniami ultrafioletowymi, korzystającej z procesu fotoluminescencji, aby natlenić krew. W skrócie, naświetlanie krwi promieniami UV energetyzuje krew a także pomaga w zwiększeniu liczby czerwonych krwinek i oczyszcza wątrobę z toksyn.
Podobnie jak opisane wcześniej terapie natleniające, fotoluminescencja prowokuje pośredni atak na mikroorganizmy patogeniczne przez wywołanie reakcji chemicznej w błonach komórkowych, która poprawia ich zdolność do naturalnego zwalczania infekcji. Krwinki także wyłapują energię słoneczną i używają jej do „napromieniowywania” komórek rakowych, to prawie jak naturalna forma naświetlania, którą przepisują onkologowie, tylko że nie szkodzi zdrowym komórkom! The Colorado Integrative Medical Center wyjaśnia, jak to działa:

Naświetlanie Krwi Promieniami Ultrafioletowymi, zwane też po prostu UBI jest prostym, bezbolesnym i bezpiecznym sposobem na leczenie rozmaitych chorób. Procedura polega na pobraniu około 200 cc krwi (około szklanki) i przepuszczeniu jej przez kwarcowe naczynie, w którym jest naświetlana przez światło ultrafioletowe, zanim trafi z powrotem do organizmu. Światło używane w tym zabiegu ma tę samą długość fal co światło słoneczne.

Mam nadzieję, że zaczynasz już dostrzegać, jeśli wcześniej nie zdawałeś sobie z tego sprawy, że nasze organizmy są niesamowicie wyposażone do samodzielnego radzenia sobie z chorobami, kiedy tylko mają dostęp do odpowiednich narzędzi albo raczej, gdy narzędzia otrzymane od Boga są utrzymane w dobrym stanie i działają tak jak powinny. Kiedy tak nie jest, potrzebna jest interwencja taka jak UBI, by zaczęły działać.
Jeśli porównać uszkodzony układ komórkowy do zestawu tępych noży, to UBI jest ostrzałką, która ostrzy każdy po kolei. UBI i inne terapie natleniające, które opisałem, nie zastępują noży, tylko pomagają im lepiej wykonywać swoje zadanie. W przypadku energii słonecznej, układ odpornościowy dosłownie nią nasiąka i używa do przypuszczenia stanowczego ataku na raka. To niesłychanie prosty proces, jeśli się nad tym zastanowić, jednak złożoność jego działania i to, jak rozmaite ruchome elementy zaczynają współpracować w pełnej harmonii, jest głęboko złożony. Dla mnie jest to budzące podziw odzwierciedlenie niezrównanej inteligencji i piękna naszego Stworzyciela, który tak zaprojektował nasze organizmy, by miały zdolność samouzdrawiania w sposób, którego współczesna medycyna nie może naśladować.

Zapamiętaj

Tlen jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania; bez niego komórki stają się anaerobowe i rozwijają się choroby.
Jeśli twój organizm zmaga się z anaerobowym stanem, to być może potrzebujesz terapii biotlenowej w formie wykorzystującej ozon, tlenek węgla, dożylnie podaną witaminę C lub naświetlanie krwi promieniami ultrafioletowymi B (UVB).

Więcej o sposobach terapii raka oraz na temat terapii biotlenowych i innych sposobach jego leczenia można przeczytać w książce TY M. Bollingera „Cała prawda o raku. Profilaktyka i alternatywne terapie przeciwnowotworowe”.

Autor: TY M. Bollinger

Zostaw komentarz

Zapisz się na newsletter portalu Psychotronika.pl
Zapisz się

Podając adres e-mail, zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych w ce­lach mar­ke­tin­go­wych przez firmę Janusz Nawrocki Spółka Komandytowa, która jest właścicielem m.in. tych domen z siedzibą w Białymstoku (15-762), ul. Antoniuk Fabryczny 55/24.

close-link

Zapisz się na newsletter!
 
Otrzymasz powiadomienia o
nowościach w serwisie
Zapisz się!
Podając adres e-mail, zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych przez Psychotronika.pl Janusz Nawrocki z siedzibą w Białymstoku (15-760), ul. Antoniuk Fabryczny 55/24 w ce­lach mar­ke­tin­go­wych.