pozytywne myślenie Rozwój duchowy

Jak kochać siebie? Czy powinniśmy porównywać siebie do innych?

jak kochać siebie?
Dodane przez Redakcja

Poznałem kiedyś szalenie utalentowanego programistę komputerowego. Ten wspaniały człowiek miał marzenia i potencjał, by stworzyć wielką firmę technologiczną i zmienić świat. Niestety, w głębi duszy był przekonany, że jest niewiele wart. Z niekłamanym podziwem patrzył na Marka Zuckerberga i Steve’a Jobsa, ale żył w przeświadczeniu, że i tak nie dorównuje im do pięt. Nie zdawał sobie sprawy, że oni też zaczynali od zera i nie mieli pojęcia, jak uda im się zrealizować swoje marzenia.

Dlaczego inni są od nas lepsi

Często wydaje nam się, że wszyscy inni są od nas lepsi i niczego im nie brakuje. W tym sęk. Takie myślenie utwierdza nas w przekonaniu, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy i w rezultacie utrudnia nam realizowanie marzeń i pragnień.
Odkąd pamiętam, chciałem być nauczycielem. Marzyłem, by dzielić się z uczniami tym, co mnie inspirowało. W 1999 roku byłem na szkoleniu „Unleash the Power Within” (Obudź w sobie olbrzyma), prowadzonym przez Tony’ego Robbinsa. Wielokrotnie podkreślał, jak ważne jest działanie – i to radykalne. Dlatego też dokonałem radykalnej zmiany – następnego dnia zwolniłem się z pracy.
Fakt faktem, nie przemyślałem sprawy, ale cieszę się, że tego nie zrobiłem. Musiałem pracować jeszcze trzy miesiące, ponieważ tyle trwał okres wypowiedzenia. Praca w tym czasie naprawdę sprawiała mi przyjemność. Kamień spadł mi z serca. Czułem się wolny. Stres całkowicie zniknął. Byłem podekscytowany i z nadzieją patrzyłem w przyszłość. Marzyłem o tym, by pisać książki, prowadzić warsztaty i szkolenia, dzięki którym mógłbym pomagać innym – robić dokładnie to, co robię obecnie.
Pewnego ranka, mniej więcej w połowie mojego okresu wypowiedzenia, obudziłem się nagle w panice, bo zdałem sobie sprawę, co zrobiłem. Zrezygnowałem z dobrej posady, by zostać autorem książek i mówcą. Co?! Nigdy nie byłem orłem z pisania. Musiałem dwa razy podchodzić do matury z języka ojczystego. Umierałem ze strachu, gdy miałem wystąpić przed jakąkolwiek grupą ludzi. Co ja sobie wyobrażałem?

Wystarczy być

Czasami jednak, zbyt długie zastanawianie się utrudnia działanie. Im dłużej się nad czymś zastanawiamy, tym więcej znajdziemy powodów, by czegoś nie zrobić. Zaraz zaczynamy wyobrażać sobie najczarniejsze scenariusze i skupiamy się wyłącznie na problemach, jakie możemy napotkać. Przekonanie, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, potrafi pokrzyżować nam plany. Ludzie żyjący w przekonaniu, że wystarczy być, zanim podejmą jakieś działanie rzadko dokonują szczegółowych analiz. Mają marzenie i wiedzą, że w jakiś sposób uda im się je zrealizować.
Nie każdemu przychodzi to łatwo. Po tym, jak rzuciłem pracę, zwykle przesiadywałem w niewielkiej kawiarni we wschodnim Glasgow, popijając kawę i czytając książki. W tamtym czasie zaczytywałem się Rozmowami z Bogiem, Neale’a Donalda Walscha. Prowadząc auto, często słuchałem audiobooków Wayne’a Dyera. Ale chociaż odszedłem z pracy, żeby zająć się tym, co robili moi idole, nadal wydawało mi się, że to poza moim zasięgiem. To było moje największe marzenie. Poważnie. Zwolniłem się z pracy, żeby je zrealizować. Nie robiłem jednak nic, żeby zbliżyć się do mojego celu, ponieważ w głębi duszy byłem przekonany, że nie jestem wystarczająco dobry. To nie było świadome przekonanie, a raczej mylne założenie, zatruwające moje myśli i hamujące produktywne działanie.
Nieświadomie porównywałem się do Neale’a i Wayne’a. Pragnąłem robić to, co oni. Ich słowa motywowały mnie i inspirowały, trafiały do mnie jak nigdy przedtem. I, prawdę mówiąc, chyba dlatego sobie nie radziłem. Wyszedłem z założenia, że wystarczy tylko obcować z Nealem lub Waynem, by w pięć minut całkowicie zmienić swoje życie – tak głęboka była mądrość zawarta w ich słowach. Nie miałem jednak takiego wpływu na innych jak oni. Nie potrafiłem nikomu w żaden sposób pomóc. Moi przyjaciele byli tak samo zwichrowani, jak pięć lat wcześniej. Gdybym miał jakiekolwiek zdolności motywacyjne, z pewnością moi znajomi byliby już uzdrowieni. Z pewnością, ja sam byłbym już uzdrowiony…
Chociaż pocieszałem się myślą, że aktem wielkiej odwagi było dobrowolne zrezygnowanie z pracy, brakowało mi pewności siebie i byłem tego świadomy. W porównaniu ze mną, Neale i Wayne wydawali się być super pewni siebie. Oprócz tego, Neale i Wayne byli światli, spełnieni, doskonali. Ja – wręcz przeciwnie.
To nie była świadoma myśl, ale wewnętrzne przeświadczenie dotyczące mojej wartości, które sprawiło, że w wyobraźni widziałem bezdenną przepaść między mną a moim idolami. W duchu wierzyłem we własną porażkę.

Różnice istnieją wyłącznie w naszej świadomości

Poczucie własnej wartości jest w nas głęboko zakorzenione. To niezmiernie intymna sprawa. Kryje się w naszych wewnętrznych przekonaniach i skrywanych uczuciach. Poczucie własnej wartości ujawnia się wtedy, gdy zaczynamy porównywać się z innymi.
Dzielę się swoimi doświadczeniami, ponieważ okazuje się, że zjawisko to jest częstsze, niż mogłoby się wydawać. Każdy w jakiś sposób porównuje się z innymi i dochodzi do wniosku, że czegoś mu brakuje. Stwierdzamy na przykład, że ktoś inny jest mądrzejszy, odważniejszy, bogatszy, ładniejszy, szczuplejszy, nie ma cellulitu… ogólnie jest lepszy od nas. Każdy zauważa różnice dzielące go od innych, co czasem działa demotywująco. W rzeczywistości różnice nie istnieją. Istnieją wyłącznie w naszej świadomości.
Ponadto, o ile sobie przypominasz, tak naprawdę nie mamy pojęcia, co myślą inni. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ci, do których się porównujemy, mają identyczne lęki, obawy dotyczące ich własnej wartości, niezależnie od tego, co w życiu osiągnęli. W końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
Pracowałem kiedyś z przepiękną dziewczyną. Wszyscy podziwiali jej urodę. Pozostałe dziewczyny były o nią zazdrosne. Porównywały się z nią i czuły, że nie są wystarczająco dobre. Odbierały ją jako osobę pewną siebie. Marzyły, by mężczyźni flirtowali z nimi równie często, jak z nią. Ale nie były świadome jednego. Nie zdawały sobie sprawy, że ta śliczna dziewczyna była tak samo niepewna swojej wartości jak one. Poświęcała tyle wysiłku, by wyglądać atrakcyjnie, ponieważ bardzo brakowało jej pewności siebie. Tam, gdzie wszyscy inni widzieli piękno, ona widziała wyłącznie niedostatki – rzeczy wymagające poprawy. Żyła w przeświadczeniu, że nie jest wystarczająco dobra.

Wystarczy, że jestem!

W tym przypadku, nie było żadnej różnicy pomiędzy tym, co czuła ta piękna dziewczyna a tym, co czuły jej koleżanki. A jak jest w twoim przypadku? Czy uważasz, że między tobą a innymi istnieją kolosalne różnice? Czy przeszkadzają ci one w dostrzeżeniu własnej wartości, pokazaniu światu, na co cię stać i powiedzeniu głośno: „Wiecie co? Wystarczy, że jestem!”.
Kiedy tylko przestaniesz myśleć o tym, co cię dzieli od innych, uświadomisz sobie, ile jesteś wart i podejmiesz odpowiednie działanie, zmieni się twój sposób postrzegania rzeczywistości, a wraz z nim cała reszta.

Tekst pochodzi z książki dr. Davida R. Hamiltona „Nauka kochania siebie”, w której autor radzi, jak zyskać samoakceptację, wybaczyć sobie i innym.

Zostaw komentarz

Zapisz się na newsletter portalu Psychotronika.pl
Zapisz się

Podając adres e-mail, zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych w ce­lach mar­ke­tin­go­wych przez firmę Janusz Nawrocki Spółka Komandytowa, która jest właścicielem m.in. tych domen z siedzibą w Białymstoku (15-762), ul. Antoniuk Fabryczny 55/24.

close-link

Zapisz się na newsletter!
 
Otrzymasz powiadomienia o
nowościach w serwisie
Zapisz się!
Podając adres e-mail, zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych przez Psychotronika.pl Janusz Nawrocki z siedzibą w Białymstoku (15-760), ul. Antoniuk Fabryczny 55/24 w ce­lach mar­ke­tin­go­wych.