radiestezja Terapie

Radiestezja klasyczna czy wg skali Bovisa – BSM?

radiestezja klasyczna czy BSM
Dodane przez Redakcja

Pojęcie Radiestezji jest zdefiniowane dość jednoznacznie, jako odbiór tajemniczego promieniowania, jednakże nie oznacza to jednomyślności w poglądach na tę dziedzinę. Przykładem są tu różne zdania na temat istoty oddziaływania radiestezyjnego i metodykę jego pomiaru. Taka sytuacja sprawia, że nie mamy do czynienia tylko z jedną dziedziną, a raczej z różnymi rodzajami Radiestezji wyznawanymi przez różne szkoły tej dziedziny.

Jako dowód na to, że nie ma jednomyślnych poglądów na zjawisko Radiestezji, chcę porównać dwa różne rodzaje lub systemy radiestezyjne: „Klasyczną” wersję Radiestezji i wersję opartą na skali Bovisa lub BSM.

Radiestezja klasyczna

Klasyczna metoda Radiestezji. Według tej wersji Radiestezji, człowiek odbiera „promieniowanie radiestezyjne”, którego obecność identyfikujemy za pomocą ruchu różdżki lub wahadła. W miejscu, w którym nie dochodzi do ruchu przyrządów, nie mamy do czynienia z żadnym „promieniowaniem radiestezyjnym”. Uznajemy, że istnieje teren neutralny, na którym nie występuje „promieniowanie” oraz tereny, na których występuje „promieniowanie” o różnym natężeniu. Pomiaru natężenia „promieniowania” dokonuje się za pomocą różnego rodzaju skali pomiarowych, jak np. skali 5-cio punktowej, 10-cio punktowej, skali procentowej lub skali SRW. Szkodliwość „promieniowania” zależy od jego natężenia. Niektórzy uważają, że w ten sposób identyfikujemy tylko złe i szkodliwe dla człowieka „promieniowanie”. Moim zdaniem, takie stanowisko nie jest słuszne. Po prostu odbieramy oddziaływanie otoczenia, które dodatkowo pobudza nasz organizm, co przejawia się ruchem przyrządów radiestezyjnych. Uważa się, że „promieniowanie” to może być szkodliwe w przypadku nadmiernej intensywności (natężenia) oraz długiego czasu ekspozycji. O tym, czy dane miejsce przebywania człowieka jest dla niego dobre, czy złe, decyduje więc to, czy na tym miejscu występuje w ogóle „promieniowanie radiestezyjne” oraz czy jego natężenie jest nadmierne. Jeśli mamy miejsce, na którym nie występuje „promieniowanie” lub występuje, ale o niskim natężeniu, to jest to miejsce dobre i korzystne dla człowieka. Jeśli natomiast występuje „promieniowanie” o natężeniu przekraczającym dopuszczalne wartości, to mamy do czynienia z terenem o szkodliwym oddziaływaniu dla zdrowia lub może też życia w dłuższym okresie czasu.

O tym, jak wykorzystać radiestezję do diagnozowania chorób i innych celów, dowiesz się z książki Radiestezja w praktyce.

Radiestezja wg skali Bovisa (BSM)

W opozycji do zasad „Klasycznej Radiestezji” występują inne jej odmiany, w których uważa się, że radiesteta odbiera nie tylko „złe promieniowanie” ale również i „dobre promieniowanie”. Takim systemem jest Radiestezja wg skali pomiarowej Bovisa lub BSM. Oryginalna skala Bovisa ma zakres 10 000 stopni. Klasyfikacja „promieniowania” lub „wibracji” oparta jest o wzorzec promieniowania, polegający na założeniu autora o tym, że optymalna wartość wibracji dla zdrowego organizmu człowieka wynosi 6 500 stopni. Ta wartość natężenia jest wzorcem używanym do porównywania z badanym „promieniowaniem” przy jego ocenie. Natężenie poniżej tej wartości uznawane jest za szkodliwe, a powyżej tej wartości za pozytywne dla organizmu człowieka. Generalna zasada tej skali jest taka, że złe i szkodliwe oddziaływania cechują się niskim natężeniem „promieniowania”, a dobre oddziaływania mają wysoką wartość natężenia. Stąd wynika jedynie możliwy logicznie wniosek, że za pomocą skali Bovisa musimy odbierać tylko „dobre promieniowanie”, ponieważ wraz ze wzrostem wartości jego natężanie wzrasta ocena dobrego oddziaływania dla człowieka. Wydaje się zatem, że w miejscach o złym oddziaływaniu, po prostu brakuje tego „dobrego promieniowania”.

Czym różnią się obie metody

Jeśli przyjmiemy takie założenie, to oznacza, że skala Bovisa jest zupełnie odwrotnym system od „Klasycznej Radiestezji”. Jest to skala odwrotnie proporcjonalna do skutków „złego” oddziaływania „promieniowania radiestezyjnego”. Skala Bovisa została udoskonalana przez dalszych radiestetów: Simonetona, Marz, Matelę. Marz przypisała do skali Bovisa dwa zakresy skali, które zwiększyły zakres promieniowania z 10 0000 jednostek do 18 000 jednostek. Następnie Matela dopisał nowe zakresy skali, a zakres jednostek pomiarowych skali zwiększył natężenie „promieniowania” od 18 000 do 50 000 jednostek i powyżej. Skala została nazwana BSM, od pierwszych liter radiestetów: Bovis, Simoneton, Matela. Zasada posługiwania się skalą pozostała ta sama, to znaczy im większe natężenie „promieniowania” mierzone jednostkami skali, tym lepsze oddziaływanie i korzystniejszy teren dla człowieka. Jednak wydaje się, że w takiej interpretacji pojawiają się pewne sprzeczności.

Wątpliwości co do skali BSM

Logika systemu BSM wydaje się załamywać na interpretacji tzw. Miejsc Mocy. Mają to być miejsca bardzo korzystne dla człowieka. W przypadku opisu oddziaływania tych miejsc spotykamy się z interpretacją, że ze względu na wysokie natężenie „promieniowania” powyżej 18 000 jednostek, miejsca te mogą spowodować ożywienie organizmu, ale mogą być również szkodliwe dla człowieka. Przebywanie w tych miejscach powinno być ograniczone czasowo. Ta niezbyt jasna i sprzeczna interpretacja wydaje się podważać sens pomiaru dobrych i złych oddziaływań za pomocą tej skali. Tak więc za dużo „dobrego” to też źle. Nie wiemy więc dokładnie jak to w końcu jest, czy wysokie natężenie promieniowania w skali BSM jest zdrowe i korzystne, czy na odwrót. Wydaje się zatem, że autorzy skali nie poradzili sobie z wyjaśnieniem oddziaływania Miejsc Mocy. W tej sytuacji można by zaproponować zupełnie inną interpretację. Ze względu na odwrotnie proporcjonalny charakter skali BSM, kolejnym zakresom ciał subtelnych powinno odpowiadać również coraz to bardziej „subtelne promieniowanie”. Oznacza to, że wzrost natężenia „dobrego promieniowania” w jednostkach skali BSM, powinien w rzeczywistości powodować coraz bardziej „subtelne oddziaływanie”. Zatem Miejsca Mocy z wysokim natężeniem „dobrego promieniowania”, faktycznie powinny cechować się najsubtelniejszym „promieniowaniem”, a nie coraz bardziej intensywnym i zagrażającym zdrowiu człowieka, co wygląda na absurd. Taka interpretacja, zlikwidowałaby nieporozumienia opisywane w publikacjach.

Druga wątpliwość na temat skali BSM może dotyczyć wielkości zakresu przeznaczonego dla „złego” i „dobrego” oddziaływania. Dlaczego do oceny „złego zakresu” wyznaczono tylko zakres od 0 do 6 500 jednostek, a dla „dobrego zakresu” aż kilkadziesiąt tysięcy jednostek lub też więcej ? Czyżby „zły zakres oddziaływania” był tylko marginalnym zjawiskiem, którego doświadczamy, a otacza nas bezmiar oceanu „dobrego promieniowania”? Według autorytetu pierwszego propagatora skali BSM w kraju, zakres natężenia „promieniowania” ma jednak swoje ograniczenie i może wynosić w szczególnych Miejscach Mocy do około 100.000 jednostek (np. na Wawelu). Jednakże pojawia się coraz to więcej publikacji, wg których autorzy dokonują pomiarów już nie tylko w dziesiątkach tysięcy ale w setkach tysięcy, a nawet w milionach stopni Bovisa. Jak widać sprawa wymknęła się zupełnie spod kontroli i wydaje się raczej nie do opanowania, ponieważ pojawiają się coraz to nowi autorzy, z coraz to większymi wynikami pomiaru swoich „odczuć dobrego promieniowania” według skali Bovisa. Cała ta sytuacja wydawać się powinna dla zwolenników skali Bovisa po prostu jakimś absurdem lub koszmarem, który wynika zapewne z braku kontroli, umiaru i opamiętania się niektórych osób przy stosowaniu metodyki radiestezji mentalnej. Można się więc spytać, czy skala Bovisa nie jest jakimś generalnym nieporozumieniem, czy też może doszło do wynaturzenia idei Bovisa przez niektórych zbyt „nadgorliwych” i „przeczulonych” na zakres „dobrego promieniowania” „badaczy radiestezyjnych”?.

W praktykach radiestezyjnych przydadzą Ci się wahadełka.

Prywatnie mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem zwolennikiem „Radiestezji Klasycznej”, której nauczono mnie na kursach radiestezyjnych i przeciwnikiem radiestezji wg Bovisa. System „Radiestezji Klasycznej” wydaje mi się logiczny, przekonujący, bez żadnych wewnętrznych sprzeczności, a co najważniejsze moim zdaniem, bardziej odpowiadający rzeczywistości, w przeciwieństwie do systemu wymyślonego przez Bovisa oraz uzupełnianego i poprawianego przez jego kontynuatorów, zwolenników i użytkowników.

Autor: Tomasz Sitkowski

 

Zostaw komentarz

Zapisz się na newsletter portalu Psychotronika.pl
Zapisz się

Podając adres e-mail, zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych w ce­lach mar­ke­tin­go­wych przez firmę Janusz Nawrocki Spółka Komandytowa, która jest właścicielem m.in. tych domen z siedzibą w Białymstoku (15-762), ul. Antoniuk Fabryczny 55/24.

close-link

Zapisz się na newsletter!
 
Otrzymasz powiadomienia o
nowościach w serwisie
Zapisz się!
Podając adres e-mail, zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych przez Psychotronika.pl Janusz Nawrocki z siedzibą w Białymstoku (15-760), ul. Antoniuk Fabryczny 55/24 w ce­lach mar­ke­tin­go­wych.